Odnowiona pół roku temu zabytkowa, XVIII wieczna kładka została zniszczona. Nieznany sprawca zabrudził biały mur farbą. Remont obiektu kosztował prawie 240 tys. złotych. Komendant SM zapowiada zwiększenie ilości patroli
Kładka nad Głęboką Drogą w pierwszych tygodniach nowego roku padła ofiarą wandala, który za nic miał historię miasta, czy publicznie pieniądze, które przeznaczono na odnowienie tego zabytku. Jako pierwsza zieloną farbę na białej elewacji mostku zauważyła Joanna Nowacka-Zaborska, specjalista do spraw zieleni w puławskim parku, pracownik IUNG.
- Od lat zwracam uwagę na potrzebę lepszej, skuteczniejszej ochrony elewacji remontowanych zabytków w Puławach. Sądzę, że należy częściej stosować zabezpieczenia, tzw. anty-graffiti i zastanowić się nad rozwiązaniami, które doprowadzą do uporządkowania kwestii wstępu do parku - mówi pani doktor, która nie ukrywa, że jest zwolenniczką wprowadzenia kontrolowanego dostępu do obiektów zabytkowych, np. poprzez system elektronicznych kart wstępu do parku lub biletowania.
Nie bez przyczyny odnowiony kilka lat temu budynek Domku Greckiego, w którym mieści się od Biblioteka Miejska został ogrodzony wysokim, trudnym do sforsowania, stalowym murem. Wcześniej budynek otaczała zwykła siatka, a wandale z większym lub mniejszym trudem wycinali sobie w niej przejścia. Od momentu postawienia muru, problem z bazgrołami na zabytkowym budynku zniknął. Niestety nie da się ogrodzić wszystkiego, ani zupełnie wyplenić społecznie nieakceptowalnych zachowań. Nie zawsze sprawdza się także monitoring.
- Niestety zasięg kamery w pobliżu tej kładki okazał się niewystarczający, natomiast to nie znaczy, że sprawy nie ma. Zdecydowałem już o zwiększeniu ilości patroli w osadzie pałacowo-parkowej. Będziemy prowadzili także wspólnie z policją, działania operacyjne mające na celu zidentyfikowanie i zatrzymanie sprawcy - zapowiada Dariusz Karmasz, komendant Straży Miejskiej w Puławach.
Przykładów niszczenia elewacji, zaśmiecania, wyrywania kłódek i innego typu działań dewastujących przestrzeń parku, jest więcej. W okolicy angielskich schodów permanetnie rozbijane są szklane butelki po napojach wyskokowych, a ceglane mury, nie mniej stare od kładki nad Głęboką Drogą, pokrywają kolorowe bazgroły. Te pojawiały się już także na odnowionych ścianach Domku Aleksandryjskiego, przez co firma odpowiedzialna za remont tego obiektu, musiała ponawiać malowanie. Były także przypadki włamań do groty, która musi być zamknięta ze względu na ryzyko zawalenia się stropu. Jak mówią pracownicy IUNG, kłódki z tamtego miejsca były już kilkukrotnie wyrywane. To nie wszystko. Zdarzyło się, że puławianie wykuli sobie dziurę w murze otaczającym park od strony ul. Kazimierskiej. Nie brakowało także przypadków kradzieży, np. unikatowych roślin ozdobnych, które wielokrotnie padały łupem niepozornych, starszych pań.
Jednym z powodów tego rodzaju działań jest poczucie bezkarności. Pecha miał jeden z wielbicieli niszczenia zabytkowych elewacji, przy którym w październiku 2015 roku policjanci znaleźli 7 puszek farby w sprayu. Podczas patrolu malował właśnie swoje bazgroły jednym z budynków pałacowych przy ul. Czartoryskich. 23-latek trafił wtedy do aresztu, ale tego rodzaju zatrzymania zdarzają się sporadycznie i przypadkowo. Jeśli władze i służby nie zrobią niczego, żeby wzmóc ochronę bezcennej architektury, wandalizm pod różną postacią nadal będzie występował, a koszty usuwania jego efektów będą ponosili podatnicy.