

Mirosław Kozioł, dyrektor Powiatowego Zespołu Wychowania i Kształcenia w Puławach od września do grudnia zeszłego roku wpisał sobie 290 godzin nadliczbowych, za co miał otrzymać dodatkowo ok. 27 tys. zł. Sprawą zainteresowały się władze powiatu puławskiego, które zarządziły kontrolę szkoły.

Powiatowy Zespół Wychowania i Kształcenia znany wcześniej jako Regionalne Centrum Kształcenia Ustawicznego składa się z technikum dla młodzieży, bursy oraz szkoły dla dorosłych. Na czele placówki od września 2022 roku stoi katecheta, Mirosław Kozioł, który na stanowisku zastąpił Wiesława Smyrgałę.
Dyrektor Kozioł w zeszłym roku był bardzo zapracowany. Według informacji pozyskanych przez powiat puławski - organ prowadzący PZWiK, od września do grudnia, miał on aż 290 zastępstw. Przy czym nie chodzi o godziny lekcyjne, ale te zegarowe, 60-minutowe. Jak wyliczyli urzędnicy z al. Królewskiej, było to średnio 72,5 godziny miesięcznie. A to wszystko przy ograniczonym pensum dyretorskim do 16 godzin dydaktycznych miesięcznie. Za nadgodziny wpisane sobie w tak szerokim zakresie dyrektor PZWiK miał zarobić w sumie ok. 27 tys. zł brutto.
Setki godzin ponad pensum
Nadgodziny rzekomo były wynikiem doraźnych zastępstw, a część z nich miała odbywać się w godzinach nocnych, a więc dodatkowo płatnych. Poza dyrektorem, podobne liczby jesienią i zimą zeszłego roku wykręciło dwoje innych pracowników placówki. W przypadku Ilony Zdzitowieckiej w okresie październik-grudzień były to 272 zastępstwa, średnio 68 miesięcznie, a wicedyrektor szkoły, Tomasz Teodorowicz, mimo ograniczonego pensum uzbierał w tym czasie 152 zastępstwa.
O komentarz w tej sprawie zwróciliśmy się bezpośrednio do Mirosława Kozioła. Dyrektor PZWiK zapytaliśmy o to dlaczego tych godzin nadliczbowych było tak dużo, o rodzaj wykonywanej wtedy pracy, jej wpływ na wynagrodzenie itd. Na większość z tych pytań odpowiedzi nie otrzymaliśmy.
Dyrektor tylko "zabezpieczał"
- Sytuacja nie powinna być traktowana w kategorii precedensu. Nie powinno jej się również nadawać rangi nieprawidłowości, bowiem przyznawanie doraźnych zastępstw jest niczym innym jak zabezpieczaniem prawidłowej organizacji pracy danej placówki, a tym samym jedną z podstawowych czynności wykonywanych przez dyrektora. Podyktowane to jest oczywiście potrzebą zapewnienia odpowiedniej opieki wychowankom, a w przypadku placówek takich jak nasza - funkcjonujących całodobowo przez cały tydzień - można domniemywać, że potrzeby te są większe. Nie będę zagłębiał się w to, z jakich względów te godziny należało przyznać, ale każdorazowo były to sytuacje, które wymagały szczególnego zaangażowania dyrekcji. Ponadto dyrektorzy, w przypadku niemożliwości skierowania do pracy innych pracowników, również realizują doraźne zastępstwa - tłumaczy nam dyrektor Kozioł.
W dalszej części maila Mirosław Kozioł skupił się podważeniu obiektywizmu autora interpelacji w sprawie nadgodzin, Pawła Nakoniecznego. - Interpelacja jaką złożył (...) jest działaniem, które podważa autonomię pracy dyrektora i jasno wskazuje na stronniczość przeciwko mojej osobie - podkreśla, nazywając treść pisma przewodniczącego rady powiatu jako "niczym nieuzasadnioną próbę ingerowania w organizację pracy placówki oświatowej".
Naczyciele chorowali nagle i masowo
Adresatem pisma od szefa rady, w którym ten dopytuje o nadzór i czynności sprawdzające w obliczu zgłaszanych przez pracowników PZWiK nieprawidłowości, był członek zarządu powiatu ds. oświaty, Andrzej Mitruczuk. Ten poinformował o tym, że powiat zlecił już przeprowadzenie kontroli doraźnej w zakresie organizacji pracy oraz gospodarki finansowej PZWiK w latach 2023-2024.
Jak wyjaśnia w swoje odpowiedzi na interpelację, powodem "zdecydowanie większej, niż w przypadku pozostałych pracowników placówki ilości zastępstw przydzielanych głównie przedstawicielom dyrekcji są sytuacje nagłych zwolnień lekarskich, które zmuszają do zapewnienia prawidłowej obsady wychowawców sprawujących pieczę nad przebywającą w bursie młodzieżą". Dyrekcja, jak dodaje Mitruczuk, została poinstruowana, by w przyszłości unikać "nadmiernych kumulacji godzin nadliczbowych".
Nadgodziny pod lupę
Co ciekawe problem z nadgodzinami może dotyczyć nie tylko PZWiK, ale także innych szkół prowadzonych przez powiat puławski. W piśmie do szefa rady powiatu czytamy m.in. o tym, że skala problemu skłoniła zarząd do wypracowania "rozwiązań mających na celu nadzór nad przydzielaniem doraźnych zastępstw kadrze kierowniczej jednostek oświatowych".
Jak ma to wyglądać - tego jeszcze nie wiemy. Celem nadzoru może być zapobiegania nie tylko sytuacjom, w którym dyrektorzy sami przydzielają sobie nadgodziny, a następnie w pocie czoła sprawują pieczę nad uczniami poświęcając na to zadanie dziesiątki dodatkowych godzin w miesiącu. Chodzi o zapobieganie także pokusie wpisywania w grafik pracy fikcyjnej, której wykonania (lub nie) trudno udowodnić.
Kozioł: Jestem pracowity i dyspozycyjny
Reasumując, powiat ma zamiar wzmocnić kontrolę nad dyrektorami szkół, a sprawa sytuacji w PZWiK na razie skończyła się na rodzaju "poinstruowania". Kiedy wyniki zapowiedzianej kontroli - nie wiemy. Tymczasem dyrektor Mirosław Kozioł winny się nie czuje. - Tak naprawdę zarzuca mi się to, że wykonuję swoje obowiązki, jestem pracowity, dyspozycyjny w pracy i konsekwentny w działaniu - podkreśla i dodaje, że rezygnować z zajmowanego stanowiska nie ma zamiaru.
Sprawa ma dodatkowy wymiar polityczny. Z jednej strony aktualna dyrekcja PZWiK została wybrana w czasie, kiedy powiatem rządziło Prawo i Sprawiedliwość, a dziś w samorządzie większością dysponuje Koalicja Obywatelska do spółki z Trzecią Drogą. Z drugiej strony, jak wynika z treści przytaczanej interpelacji, pomiędzy samymi koalicjantami również zaczyna iskrzyć. Przypominamy, że Paweł Nakonieczny to jeden z liderów PO w powiecie puławskim, a wywołany do odpowiedzi Andrzej Mitruczuk reprezentuje barwy Polski 2050.
