– Jestem zaskoczona. Nie sądziłam, że druga strona po tylu latach spierania się w sądzie, nagle zrezygnuje – komentuje Krystyna Zaręba. – Na mocy ugody działka wróciła do swoich pierwotnych granic, które obowiązywały, gdy ją kupiliśmy. Cieszę się. Ale też szkoda, że osoby, które odpowiadają za nasze problemy, nie poniosą konsekwencji. Ja jednak nie mam siły już na dalszą walkę w sądzie.
O kłopotach rodziny po raz pierwszy pisaliśmy kilka lat temu. Krystyna Zaręba i jej syn w 2009 r. kupili niewielką działkę w Maszkach, niedaleko Nałęczowa. Chcieli tam uruchomić pensjonat. Nigdy jednak tych planów nie zrealizowali. Zostali z długami.