Gdy półtora roku temu rozpoczęła się budowa nowoczesnego centrum weterynaryjnego, wykonawca obiecywał, że obiekt będzie gotowy do użytku na początku wakacji. Dziś wiadomo, że tak się nie stanie. A naukowcy ze starych budynków muszą się wyprowadzić.
Naukowcy przeniosą się do budynku Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa przy ul. Kazimierskiej. PIWet wynajął też pomieszczenia biurowe w budynku na rogu ulic Kruchej i Partyzantów. Ale nie wszystko można przenieść. - W starym budynku zostanie "serce instytutu”, czyli laboratoria zajmujące się grypą, wścieklizną czy pryszczycą. Chcemy pracować normalnie, choć niespodzianki się przecież zdarzają - nie kryje obaw dyrektor Wijaszka.
Jak długo PIWet będzie żył "na walizkach”? Prawdopodobnie do końca roku. Choć wykonawca obiecuje skończyć budowę w połowie października, władze instytutu w te obietnice już nie wierzą. Tym bardziej że na placu budowy robota wcale nie idzie pełną parą. - Miało być 300 osób na budowie, a jest co najwyżej 150. Ciągle są nieporozumienia, bo wykonawca zaczyna oszczędzać na robotnikach, sprzęcie, materiałach - narzeka dyrektor instytutu. - O same ścianki działowe kłóciliśmy się trzy miesiące. My chcieliśmy 8 cm grubości, oni próbowali nam wcisnąć 6 cm. A przecież nie możemy oszczędzać na bezpieczeństwie - opowiada.
Powstający kompleks pięciu szklano-aluminiowych budynków o łącznej powierzchni 15 tys. mkw. będzie najnowocześniejszym obiektem tego typu w Polsce. Wyposażony w sprzęt i laboratoria najwyższej klasy ma ambicje zostać unijnym centrum badawczym w zakresie chorób zakaźnych (w Europie działa tylko siedem takich placówek). W nowoczesnych laboratoriach będą prowadzone badania nad groźnymi wirusami, np. wścieklizny czy Gorączki Zachodniego Nilu. 40 pracowników instytutu już szkoli się w laboratoriach w całej Europie. Całość inwestycji: budowa kompleksu, jego wyposażenie, remont starych budynków i szkolenia pracowników pochłonie 50 mln euro. Środki unijne pokryją 90 proc. tej sumy.