Rozmowa z Leszkiem Gorgolem, byłym radnym miasta Puławy, a obecnie członkiem zarządu powiatu do spraw społecznych.
• Skąd pomysł na powołanie rady, która jak rozumiem miałaby doradzać w sprawie działalności Muzeum Czartoryskich?
– Ta myśl narodziła się w ubiegłym roku na kanwie konfliktu pomiędzy muzeum a dyrekcją Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach. Muzeum, zgodnie ze wszelkimi umowami powinno otrzymać pewną przestrzeń wystawienniczą konieczną do dalszego rozwoju. Zaszły okoliczności, które nie sprzyjają temu rozwojowi i stąd myśl o konieczności wspierania tej instytucji poprzez czynnik społeczny. Poza dyrekcją Muzeum Nadwiślańskiego, prezydentem miasta i dyrekcją instytutu w zasadzie nikt nie zabierał w tej sprawie głosu. Uważam, że musimy mieć poczucie odpowiedzialności za to, co się wydarzyło 200 lat temu, bo idea muzealnictwa na naszym terenie sięga początków wieku XIX.
• Jaki byłby cel takiej działalności?
– Przede wszystkim utrzymanie Muzeum Czartoryskich w Puławach bez względu na jego konstrukcję organizacyjną. Najlepiej, jakby takie muzeum prowadzone było przez miasto Puławy, ale nie wykluczam też, aby to muzeum otrzymało rangę narodowego. Takiego, którego organem współprowadzącym razem z miastem byłoby Ministerstwo Kultury. Nie możemy uciekać od odpowiedzialności, żeby przeznaczać publiczne pieniądze na ten cel, bo wszystkie muzea w Polsce są utrzymywane w ten sposób.
• Jakie są obecnie największe problemy Muzeum Czartoryskich?
– Muzeum jako oddział Muzeum Nadwiślańskiego ma możliwość działania jeszcze przez cztery lata, bo takie są zobowiązania wobec Urzędu Marszałkowskiego w związku z wykorzystaniem pieniędzy unijnych na renowację obiektów z przeznaczeniem na działalność muzealną. W istocie rzeczy Muzeum Czartoryskich może grozić zamknięcie, jeśli nie okaże się ono wystarczająco atrakcyjne dla społeczności puławskiej i turystów i jeżeli w ciągu najbliższych czterech lat nie uzgodnimy jednoznacznego poglądu jak powinno funkcjonować. Moim zdaniem takie muzeum powinno prowadzić działalność wystawienniczą na bardzo wysokim poziomie, korzystając ze zbiorów Muzeum Czartoryskich w Krakowie, zbiorów Zamku Królewskiego w Warszawie, czy Pałacu w Wilanowie. Zaplecze muzealnicze jest bardzo duże.
• Czy jest szansa, żeby część eksponatów np. z Muzeum Czartoryskich w Krakowie na stałe znalazła się w Puławach?
– Tak. Jest taka szansa, z uwagi na to, że zbiory Muzeum Czartoryskich są ogromne i nigdy nie są prezentowane wszystkie na raz. Po drugie istnieje bardzo wyraźny podział kolekcji, gdzie na pewno zachowana została tak zwana kolekcja puławska, wytworzona głównie przez Izabelę Czartorską. Ona jest dostosowana do Świątyni Sybilli i część tych zbiorów mogłaby na stałe tutaj rezydować, korzystając z tak zwanego depozytu i umów pomiędzy muzeami.
• Co w sprawie muzeum powinien zrobić zarząd powiatu puławskiego, władze miasta i instytutu?
– Najważniejszą sprawą byłoby osiągnięcie porozumienia, by w odpowiednich częściach Pałacu mogło funkcjonować muzeum. To porozumienie musi zmierzać w takim kierunku, aby zapewnić trwałe miejsce dla muzeum, które nie tylko zajmowałoby się wystawiennictwem, ale również edukacją, czy badaniami naukowymi. To muzeum mogłoby zadbać o cały Zespół Pałacowo-Parkowy, jako miejsce służące wystawiennictwu. Taki był zamysł Izabeli Czartoryskiej, który należy odtworzyć. Druga sprawa to zapewnienie trwałego finansowania dla takiego muzeum. Ja widzę trzy źródła. Pierwsze to pieniądze ministerialne. Ministerstwo Kultury powinno czuć się zobowiązane wobec tradycji pierwszego polskiego muzeum. Drugie to budżet miasta, a trzecie to sponsorzy lokalni. Największe firmy puławskie powinny czuć się zobowiązane, bo korzystają z tego środowiska, a też muzeum działa na rzecz wielu ich pracowników z tego terenu. Takie źródła zapewniłyby sprawną działalność, która byłaby zauważona na mapie muzealnej Polski.