Jak można było tak drastycznie przyciąć te drzewa?! Aż żal patrzeć. Do Grodarza wrzucono mnóstwo ściętych gałęzi – opowiada pani Agnieszka z Lublina, która w niedzielę była w Kazimierzu.
– To kolejny oburzający pomysł po ostatniej historii ze stuletnim dębem, który został przeznaczony do wycinki (w tej sprawie interweniowali też działaczy Partii Zieloni - red.) i pomysłem wybrukowania wąwozu korzeniowego. Przecież turyści przyjeżdżają tu dla przyrody – podkreśla.
Chodzi o drzewa przy ul. Nadrzecznej. Ich znaczne przycięcie spotkało się nie tylko z krytyką turystów, którzy w weekend odwiedzili miasteczko ale również mieszkańców. - Jeśli się komuś wydaje, że może robić co chce przy koronie drzewa, byle by pozostał pień, jest w wielkim błędzie. Usunięcie gałęzi w wymiarze przekraczającym 30 proc. korony, stanowi uszkodzenie drzewa. Usunięcie gałęzi w wymiarze przekraczającym 50 proc. korony traktowane jest już jako zniszczenie drzewa – napisał Janusz Kowalski, były radny i społecznik na swoim profilu na portalu społecznościowym.
Kowalski wspomniał też o terminach wycinek i cięć pielęgnacyjnych. - Tę kwestię regulują zapisy rozporządzenia dotyczącego ochrony gatunkowej zwierząt – w tym ptaków, które niemal w 100 proc. objęte zostały ochroną. Zabrania się m.in. usuwania gniazd, płoszenia, niszczenia ich siedlisk i ostoi. Z tego względu wycinkę drzew, ale i wszelkie cięcia „pielęgnacyjne” należy wykonywać zimą od 16 października do końca lutego – napisał Kowalski.