Przez całą niedzielę na ulicach Puław, Kazimierza Dolnego, Nałęczowa oraz innych miast i wsi powiatu puławskiego można było spotkać wolontariuszy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W Janowicach zbiórkę połączono z morsowaniem, w Puławach m.in. z biegami na stadionie.
Najbardziej kolorowa grupa wolontariuszy zebrała się nad zalewem w Janowicach w gminie Janowiec, gdzie przy dźwiękach muzyki z lat 80-tych, z kolorowymi perukami i uśmiechem na ustach - bawili się i morsowali. Pogoda dopisywała, podobnie jak frekwencja. Do zimnej wody weszło około 30 osób. - Naszą morsującą grupę nazwaliśmy "Moczykije i Grażyny". Nad zalew jeździmy przez cały sezon od listopada do kwietnia. Od lat wspieramy również WOŚP - mówi nam Joanna Turak, jedna z członkiń grupy, nauczycielka MP nr 14 w Puławach.
- Ja pomagam w zbiórce także dlatego, że mój syn w przeszłości miał operację i skorzystał ze sprzętu kupionego przez tę fundację - dodaje nasza rozmówczyni. Morsowanie poleca każdemu, podobnie jak inne formy ruchu, wszelką aktywność sportową. - Trzeba wejść i spróbować - zachęca.
W Janowicach spotkaliśmy także wolontariuszy, w tym Jakuba Bartosiaka wspierającego finał pod wzgledem logistycznym. - Dzisiaj w hali ZST warto zobaczyć koncerty, wcześniej mieliśmy zbiórkę krwi, fundację DKMS, niedługo będą stoiska ze służbami ratunkowymi, a tutaj mamy morsowanie - wymienia. Jak tłumaczy, wspieranie finansowe zbiórki to kwestia osobista. - Jeśli ktoś chce pomóc, może wrzucić do puszki, jeśli nie chce, nie zrobi tego. Nikogo przecież nie zmuszamy.
A czy warto? - Ja uważam, że tak. Spójrzmy na ilość sprzętu, jaka trafiła np. do szpitala w Puławach. Fundacja kupiła łóżka na oddział chirurgii, wyposażenie oddziałów, karetek, naprawdę jest tego sporo - uzupełnia Krzysztof Olszak, jeden z lokalnych koordynatorów zbiórki. Jak dodaje, w tym roku puławski sztab ma szansę osiągnąć równy milion złotych licząc wszystkie dotychczasowe zbiórki w trakcie kolejnych finałów.
W Puławach sercem sztabu była hala ZST, gdzie organizowano koncerty zespołów i solistów, jak Emotion Drive, Prorok, Suma Pragnień, czy Dominika Wiejak. Na miejscu można było spotkać także harcerzy z puławskiego hufca, policjantów, czy ratowników z lubelskiej grupy poszukiwawczo-ratowniczej z psem Szarikiem.
- Zapraszamy na pokazy pierwszej pomocy, pomiar ciśnienia, glukozy. Można poćwiczyć na fantomach, zadawać pytania - wymienia Grzegorz Juszka, dowódca grupy, która na co dzień zajmuje się przede wszystkim wspieraniem poszukiwań osób zaginionych.
W okolicach Placu Chopina spotkaliśmy natomiast zbierające rodziny, ja ta Tomasza i Zuzanny z Puław.
- Chodzimy z córką na WOŚP od dwóch lat. Chcemy się przejść, trochę zmęczyć, a jednocześnie zrobić coś w szczytnym celu. Większość osób reaguje pozytywnie, wszyscy są sympatyczni i często wrzucają pieniądze. To już druga puszka - wskazuje pan Tomasz.
W mieście pojawiło się także sporo młodzieży z innych gmin, m.in. Antoni z Gołębia, który zbiera z orkiestrą czwarty rok z rzędu. - Trzeba pomagać innym - tłumaczy. Podobnego zdania są Emilia Margaryan i Wiktora Maciąg z Rzeczycy k. Kazimierza Dolnego, która spotkaliśmy przy Galerii Zielonej. - Ludzie wrzucają w tym roku tyle, że serduszka nam się kończą, ale niedługo przyniesiemy nowe - mówią.
Podczas puławskiego finału organizowano również m.in. bieg "Policz się z cukrzycą" na stadionie MOSiR, obserwację gwiazd z miejscowym obserwatorium astronomicznym, licytację dzieł sztuki od lokalnych artystów w klubie Smok i wiele innych wydarzeń wspierających 33. finał WOŚP. Jego celem jest wsparcie onkologii i hematologii dziecięcej.