Na puławskim osiedlu Kołłątaja kamera miała zostać zamocowana na elewacji bloku. Miała, ale nie będzie.
W Puławach trwa właśnie rozbudowa miejskiego monitoringu. Jedna z kamer miała zawisnąć przy ul. Karpińskiego, a druga na wieżowcu przy ul. Kołłątaja 45. Kamera w tym miejscu zamontowana byłaby na wysokości od czwartego do szóstego piętra. Żeby to zrobić, robotnicy chcieli skorzystać z czyjegoś balkonu. I tu zaczęły się schody...
- Do mieszkań chodziliśmy z pracownikiem spółdzielni. Prosiliśmy o wyrażenie zgody na wejście na balkon i zamontowanie stamtąd kamery na ścianie bloku. Ale we wszystkich trzech mieszkaniach, w których było to możliwe, odmówiono nam. Tłumaczyliśmy, że kamera nie obejmuje zasięgiem wnętrza mieszkania, ale to nic nie pomogło - relacjonuje pracownik firmy Łączpol, która zajmuje się montażem kamer.
Zdzisław Witesik, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Powiśle” do której należy blok przy Kołłątaja 45, twierdzi, że sprzeciw mieszkańców nie zaszkodzi inwestycji. - Sam zabiegałem o tę kamerę. Przecież dzięki niej wszyscy poczują się bardziej bezpieczni - mówi.
Ale z powodu napiętych terminów firma będzie musiała teraz sprowadzić kosztowny podnośnik, dzięki któremu zamontuje kamerę. - Gorzej będzie, jeżeli w trakcie użytkowania trzeba będzie coś naprawić. Przecież za każdym razem nie będziemy wzywać dźwigu - rozkłada ręce pracownik Łączpolu.
Instalacja nowych kamer ma się zakończyć w tym tygodniu.
Puławski monitoring to na razie sześć kamer. Dwie z nich są na budynku Urzędu Miasta. Kolejne znajdują się na wieżowcu przy ul. Wojska Polskiego 11 oraz na rondzie przy wjeździe do miasta od strony Lublina. Dwie obserwują też osiedle Niwa.