Gdy Wisła się podnosi, wszystko, co ze sobą niesie, łącznie z górą śmieci i połamanych gałęzi, wpada na brzeg za jej zakolem na wysokości Wólki Gołębskiej. To teren należący do Wód Polskich. Pracownicy spółki przyznają, że na sprzątanie nie mają pieniędzy.
Z daleka wygląda to jak kolejne, dzikie wysypisko śmieci, ale to w okolicy Wólki Gołębskiej powstało w sposób „naturalny”. Większość odpadów wymieszanych jest z połamanymi gałęziami drzew, co wskazuje na to, że naniosła je Wisła.
Ostatnia wysoka woda już odpłynęła w siną dal, poziom Wisły spadł, ale śmieci zostały. Na miejscu zalega znaczna ilość plastikowych i szklanych butelek, opakowań i wszelkiego innego śmiecia.
– Jestem wędkarzem, mieszkańcem Puław i przyrodnikiem. Wszyscy jesteśmy zbulwersowani tym zjawiskiem, zwłaszcza, że jest to cenny przyrodniczo teren w pobliżu szlaku ornitologicznego – mówi Piotr Safader, który zgłosił nam ten temat po przeczytaniu artykułu dotyczącego sprzątania Bystrzycy w Lublinie. – Mam nadzieję, że Wody Polskie, jako gospodarz tego miejsca, przedstawią rozwiązanie, które nasz kłopot rozwiąże – dodał.
Sprawę zgłosiliśmy do Nadzoru Wodnego Wód Polskich w Puławach. Jego kierownik rozmawiać nie chciał, ale czas znalazł dla nas jeden z szeregowych pracowników.
– Mamy 30 kilometrów linii brzegowej, więc nie wyobrażam sobie tego, że mielibyśmy teraz cały ten odcinek sprzątać. A jeśli zrobiliśmy to w jednym miejscu, wkrótce musielibyśmy to robić wszędzie. Nie mamy na takie cele żadnych środków. Prywatnie uważam, że większość tych śmieci zostawiają właśnie wędkarze. Sam również łowię i widzę, jak zachowują się moi koledzy. Po weekendzie zostawiają tego tyle, że trzeba byłoby brać ciężarówkę, by po nich sprzątać. Sam często zbieram, to co zostawili – mówi Dziennikowi prosząc o anonimowość.
Jego zdaniem nasze społeczeństwo jest po prostu niewyedukowane i od tego należałoby zacząć. – Nie wiem, dlaczego my mielibyśmy teraz ponosić koszty nieodpowiedniego zachowania ludzi, którzy wrzucają śmieci do Wisły na całym jej południowym odcinku – dodaje.
Zaśmiecenie brzegu Wisły zgłosiliśmy również władzom gminy Puławy. – Przyjrzymy się tej sprawie i postaramy się znaleźć jakieś rozwiązanie. Faktycznie nie jesteśmy właścicielami tego terenu, ale myślę, że wspólnie z Wodami Polskimi i Zakładem Usług Komunalnych uda nam się ten problem rozwiązać – mówi wójt Krzysztof Brzeziński. – Ja zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby te odpady zniknęły – zapewnia włodarz gminy.