Wójt Markuszowa chce 25 tys. zł za okres, kiedy dostawał od gminy niższe wynagrodzenie. Wyznaczony przez wójta prawnik uznał powództwo.
Po kolejnych wyborach, w grudniu 2010 roku, radni podwyższyli pensję Rozwałce. A ten postanowił walczyć o dodatkowe pieniądze w sądzie pracy. Podkreśla, że radni nie mogli zmniejszyć mu wynagrodzenia, bo był w przedemerytalnym okresie ochronnym. Pozwał do sądu swój własny Urząd Gminy.
W sądzie doszło do paradoksalnej sytuacji. Urząd reprezentuje prawnik zatrudniony przez wójta. Pierwsze rozprawa już się odbyła, a prawnik uznał powództwo wójta. Przed wydaniem wyroku sąd ma jeszcze przejrzeć dokumentację i wysłuchać świadków, m.in. sekretarza gminy. – Żeby było widać, że prawo zostało złamane – podkreśla Rozwałka.
Jednak wójt ma jeszcze jeden kłopot. Po obniżeniu pensji pobierał ją w starej wysokości jeszcze przez pięć miesięcy, do czasu decyzji Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ze zwrotem 8 940 zł "naddatku”, który pobrał, nie spieszył się. Pieniądze oddał dopiero po interwencji Regionalnej Izby Obrachunkowej. RIO nakazała wójtowi "zwrócić na rachunek budżetu gminy nadpłaconą kwotę wynagrodzenia”. Jeden z radnych zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Rozwałkę polegające na pobieraniu wyższych poborów.
Policja bada sprawę. – Nie mamy jeszcze pełnej dokumentacji, pozwalającej ocenić zachowanie wójta – informuje Dariusz Lenard, szef Prokuratury Rejonowej Puławach.