Uciekają z lekcji, upijają się, a później kradną w sklepie. Z takimi uczniami przyszło się zmagać dyrektorce prestiżowego Liceum im. ks. A.J. Czartoryskiego w Puławach. Ona sobie poradziła. Ale inni pedagodzy często boją się reagować na wybryki młodych ludzi.
Funkcjonariusze znaleźli przy nich 4 książki, 30 płyt CD i DVD i słodycze. - Zawieźliśmy ich na komendę. Tam dwóch przyznało się, że piło piwo - tłumaczy nadkomisarz Roman Maruszak, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Puławach.
O wybryku młodych ludzi powiadomiono rodziców i szkołę, a sprawę skierowano do sądu rodzinnego. W szkole natychmiast zwołano radę pedagogiczną. Nauczyciele mieli zadecydować, czy skreślać chłopaków z listy uczniów i wyrzucać ich ze szkoły, czy wymierzyć im inną karę.
W gabinecie dyrektorki rozdzwoniły się telefony. - Dzwonili rodzice zagrożonych uczniów, jak i całkiem obce im osoby. Większość wstawiała się za pierwszakami - mówi Beata Trzcińska-Staszczyk, dyrektorka liceum. - Miałam ogromny dylemat, co zrobić z tym problemem.
Rada pedagogiczna zadecydowała jednak o wyrzuceniu uczniów ze szkoły. Dwóch z nich odwołało się od tej decyzji, dlatego rada zebrała się ponownie. Postanowienia jednak nie zmieniono. Chłopcy mają zostać skreśleni z listy uczniów. Uczniowie jednak nie chcą rezygnować z nauki w I LO. Dlatego też złożyli odwołanie do lubelskiego Kuratorium Oświaty.
- Uważam, że uczniowie powinni wiedzieć, co mogą robić, a czego nie. Zwłaszcza teraz, kiedy wszyscy zapominają o wychowywaniu młodych ludzi - tłumaczy dyrektor Trzcińska-Staszczyk. - Szkoła musi interweniować i mówić, co jest złe, a co dobre.
Nie wszyscy jednak reagują w taki sposób. - Dzisiaj uczniowie mają więcej praw niż nauczyciele, dlatego każdy dość ostrożnie się z nimi obchodzi - mówi Henryk Głos, dyrektor Zespołu Szkół Technicznych w Puławach.
W ZST można wylecieć np. za wagarowanie. Jeśli uczeń opuści 25 godzin, najpierw dostaje naganę, później są rozmowy pedagoga z uczniem i dyrekcji z rodzicami. Szkoła daje czas na poprawę. Jeśli i to nie skutkuje, i uczeń dalej wagaruje, podejmowane są ostateczne decyzje.
Za kradzieże czy rozboje żaden uczeń ZST ze szkołą się nie pożegnał. Mimo że zdarzały się przypadki, że niektórzy mieli zatarg z prawem. - Jeden z uczniów został zatrzymany za sprzedawanie narkotyków. Ale nie mogłem go wyrzucić ze szkoły przed wyrokiem sądu - twierdzi dyrektor. - Gdybym skreślił go z listy uczniów, a później okazałoby się, że sąd go uniewinnił, to kto byłby winny? Dyrektor. To ja byłbym tym złym, który wyrzuca niewinnego ucznia.
Sprawa z uczniem sprzedającym narkotyki rozwiązała się sama. Chłopak po prostu sam przestał przychodzić do szkoły.
Dyrektor twierdzi, że nie docierają do niego sygnały z policji o rozbojach jego uczniów. - Policja przekazuje takie informacje tylko od poniedziałku do piątku. W weekendy już nie - mówi dyrektor. - Więc albo moi uczniowie są grzeczni i porządni. Albo rozrabiają tylko w soboty i niedziele.
Zespół Szkół nr 1 im. Stefanii Sempołowskiej można opuścić z podobnych przyczyn. Tyle że, aby znaleźć się na liście osób do wyrzucenia, trzeba opuścić co najmniej 70 lekcji. - Oprócz tego, ze szkoły można być wyrzuconym za szantaż, wymuszanie, bójki, kradzieże, upicie się i inne rażące naruszanie praw szkoły - wylicza Krzysztof Kapłon.
W ciągu historii szkoły najwięcej uczniów wyleciało za opuszczanie lekcji i za "rażące naruszanie norm szkolnych”. Prym wśród nich wiodą chłopcy. - Ale w tym roku szkolnym pożegnaliśmy tylko dwóch uczniów - mówi dyrektor Kapłon. - Bo nie ma tak, że od razu kogoś się wyrzuca. Rozmawiamy, przekonujemy. Dajemy szansę na poprawę.
Arleta Kubicka
Czy słusznie Rada Pedagogiczna "Czartoryskiego” wyrzuciła uczniów ze szkoły? Czekamy na Państwa opinie pod nr 081 46 26 817 lub 081 46 26 813.
Licealiści zapłacą za wandalizm
Przypomnijmy, że na pomysł takiego wyczynu uczniowie wpadli wieczorem 18 lutego. Wcześniej pili alkohol. Jeden z nich miał farbę w sprayu. Wymazali nią elewację parkanu przy bramie wejściowej na teren parafii, południową ścianę kościoła oraz mury dwóch szkół, w tym własnej. Miszkańcy Nałęczowa byli tym zbulwersowani. Po kilku dniach policja ustaliła, kim byli wandale.
- Zarzuty zostały postawione uczniom Tomaszowi C., Pawłowi O., Mateuszowi M. oraz studentowi Przemysławowi M. - mówi Andrzej Jeżyński, rzecznik prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Na przesłuchaniu, jeden z wandali swój wyczyn tłumaczył tym, że "obraził się na Pana Boga”. Pozostali tłumaczyli się, że byli pijani. Wyrządzone przez nich szkody oszacowano na ponad trzy tysiące złotych. Policja zastosowała wobec wandali dozór (mają się zgłaszać w komisariacie), nakazała im też wpłacić poręczenie majątkowe od tysiąca do półtora tysiąca złotych.
Policja zawiadomiła też szkołę, do której chodzą wandale. Wszyscy uczęszczali do trzeciej, maturalnej klasy i według Katarzyny Teper, dyrektor nałęczowskiego liceum, szkoła miała już z nimi wcześniej kłopoty. - Dostawali nagany - mówi dyrektor. - Teraz musieliśmy wyciągnąć wobec nich daleko idące konsekwencje. Zostali zawieszeni w prawach ucznia. Nie mogą reprezentować szkoły, brać udziału w naszych uroczystościach. Na świadectwach będą mieli obniżone oceny z zachowania.
Szkoła dała uczniom czas
do 2 kwietnia na naprawienie wyrządzonych szkód. Mają zapłacić za usunięcie napisów we własnej szkole i porozumieć się z proboszczem w sprawie zadośćuczynienia dla parafii.
Jeden z uczniów i tak po swym wyczynie zabrał dokumenty i zrezygnował z dalszej nauki w tej szkole.
Dariusz Jędryszka
(er)
Za co można być wyrzuconym ze szkoły?
- Ze szkoły mogą być wyrzuceni tylko uczniowie szkół ponadgimnazjalnych, czyli takich, w których nie ma już obowiązku szkolnego. Za jakie przewinienia są oni skreśleni z listy uczniów, to już precyzuje statut szkoły. Jest on uzgadniany przez dyrekcję, radę pedagogiczną, samorząd szkolny. Czyli w każdej szkole można wyrzucić ucznia z różnych powodów. Przede wszystkim jednak za niestosowne zachowanie, przestępczość czy dużą liczbę nieobecności. Jedno jest pewne - to nie jest martwy przepis. •
Z forum internetowego
to ich sprawa. Moim zdaniem słuszna kara.
• Niech dostaną porządną karę. Niech np. odmalują całą piwnicę szkoły, odśnieżą jakiś spory kawałek albo coś innego. Niech szkoła pokaże że nie tylko edukuje ale i wychowuje. Niech dostaną naganę przy całej szkole (...). Jestem zwolennikiem twardych kar i sprawiedliwości, ale trzeba też umieć spojrzeć dalej niż na przepisy. Ale jeżeli się powtórzy, jeżeli nauczka nie da skutku - to wtedy bez litości.
• Moim zdaniem przesadzili! I to ostro! Ale każdy człowiek popełnia błędy. Wydaje mi się, że sprawa już za daleko zaszła, żeby coś cofnąć. Jednak uważam że kara jest zbyt ostra! Dlatego też myślę, że chłopcy powinni dostać drugą szansę i powinni zostać w szkole. Zwłaszcza że się zmienili! Widać po nich, że żałują tego
co zrobili!
• No tak, zrobili to dla jaj. A następnym razem co zrobią dla jaj? Człowieka zabiją? Podpalą jakiś dom? No przecież to będzie tylko dla jaj, to trzeba im będzie dać szansę.