Do końca marca właściciele psów muszą zapłacić do kasy miasta podatek za swojego pupila. Potem będą upomnienia i kary.
– Pieniądze dopiero zaczynają wpływać. Z psim podatkiem zawsze jest problem. Tylko co trzeci właściciel psa wpłaca go w terminie. Do reszty wysyłamy upomnienia. Ale są i tacy, którzy zaraz po pierwszym stycznia przychodzą i wpłacają pieniądze, żeby mieć to z głowy – mówi Henryka Warowna, kierownik oddziału podatkowego w Wydziale Finansowym puławskiego Urzędu Miasta.
Ile faktycznie jest psów w Puławach? Urzędnicy tego nie wiedzą.
– Od kilku lat liczba zarejestrowanych psów utrzymuje się na tym samym poziomie, żadnego drastycznego spadku nie zanotowaliśmy – dodaje Henryka Warowna.
Na razie właściciele psów mogą spokojnie spacerować ze swoimi pupilami. Ale od kwietnia muszą się liczyć także z kontrolą strażników miejskich.
– Jeśli spotkamy psa, który nie jest zarejestrowany, to zwykle wyznaczamy właścicielowi termin, do kiedy ma uregulować opłatę. Potem taka osoba musi przyjść do nas i pokazać dowód wpłaty. Jeśli tego nie zrobi – dostanie mandat – mówi Robert Klimek, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Puławach.
W ubiegłym roku strażnicy „wytropili” na ulicach Puław około 30 niezarejestrowanych psów. 13 właścicieli czworonogów dostało upomnienie i opłaciło podatek, reszta została ukarana mandatami. W niektórych przypadkach – jeśli pies dodatkowo biegał bez smyczy i kagańca – było to nawet 200 zł. Tak będzie również w tym roku.
Wiosną strażnicy miejscy zaczną także coroczne kontrole w dzielnicach domków jednorodzinnych. I wtedy się zacznie! Sprawdzą m.in. czy właściciele posesji płacą podatek za psa. Podczas ubiegłorocznej kontroli strażnicy sporządzili spis psów, który trafił do Urzędu Miasta. Urzędnicy mogą go porównać z listą zarejestrowanych czworonogów.
Kto nie musi płacić?
Niebezpiecznych nie przybywa
UM Puławy jest 28 psów.
– Wynika to z tego, że nie trzeba rejestrować mieszańców. W praktyce wygląda to tak, że jeśli pies nie ma rodowodu, można uznać go za mieszańca i ludzie to wykorzystują – mówi Izabela Giedrojć z Wydziału Ochrony Środowiska UM Puławy.