Nieoczekiwany przebieg ostatniej sesji rady miasta w Puławach. Prac nad nowym systemem naliczania opłat za śmieci nie będzie. Radni wrócili do pierwotnej, wrześniowej propozycji. To oznacza, że od stycznia mieszkańców czekają podwyżki.
Po tym, jak prezydent Puław wycofał z sesji projekt uchwały w sprawie opłat za śmieci, które miały być zależne od wysokości zużycia wody, wydawało się, że prace nad nowym systemem rozpoczną się od początku. O nowym podejściu do tego tematu kilka dni temu mówił Tadeusz Kocoń, wiceprezydent i przewodniczący zespołu odpowiedzialnego za przygotowanie projektu uchwały w sprawie nowych opłat za odbiór odpadów.
W czwartek okazało się, że nowego podejścia jednak nie będzie, bo niespodziewanie wiceprezydent Puław zgłosił stary projekt uchwały, który wcześniej nie podobał się radnym. Chodzi o jej projekt z września, który wyznacza stawki 14 lub 18 zł od osoby miesiecznie, w zależności od tego, czy śmieci są segregowane czy nie (z limitem 40 zł dla posiadaczy Karty Dużej Rodziny).
- To jest ostatnia chwila, żeby przyjąć ten projekt. Jeśli teraz tego nie zrobimy, narazimy budżet miasta na stratę ok. 1,5 mln złotych, co odbije się na inwestycjach drogowych. Kilka z nich musiałoby wypaść, w tym te, na które kończą się pozwolenia na budowę. To byłaby duża strata - argumentował Tadeusz Kocoń.
Wniosek wiceprezydenta rozpoczął dyskusję nad problemem nieefektywności finansowej obecnego systemu gospodarki odpadami w mieście. Szefowa klubu PiS w puławskiej radzie miasta, Marzanna Pakuła oceniła, że podwyżka z 10,5 na 14 zł nie będzie ostatnią. - W przyszłości z pewnością będziemy musieli do tego tematu wrócić, bo z powodu nieszczelności systemu kolejne podwyżki są nieuniknione.
Z kolei radny Ignacy Czeżyk zauważył, że na koszt funkcjonowania systemu odbioru odpadów wpływ mają także sami mieszkańcy. - Ten koszt byłby niższy, gdyby społeczeństwo była bardziej świadome, zdescyplinowane i moralne - mówił, wskazując m.in. na brak właściwej segregacji, czy nadużywanie foliowych opakowań podczas zakupów.
Paweł Maj zaproponował, żeby uszczelnić system. Zaapelował również do posłów, by ci zajęli się lobbowaniem na rzecz zliberalizowania dyrektyw uninych narzucających wyśrubowane normy dotyczące recyklingu. Na tę wypowiedź zareagował Artur Kwapiński (PiS), który wypomniał Majowi brak zaangażowania i konkretnych propozycji rozwiązujących ten problem. Jego zdaniem to właśnie przez radnych, którzy publicznie krytykowali propozycję powiązania stawek za śmieci ze zużyciem wody, projekt upadł. - A nowy system spowodowałby przerwanie tego błędnego koła i rosnącego długu - przekonywał.
Według Piotra Sadurskiego (PO) "woda" była złym pomysłem, także z tego powodu, że przyjęty przelicznik w wysokości 2,7 metra sześciennego na osobę, był zbyt niski. Jego zdaniem władze powinny spróbować wykorzystać informacje o zameldowaniu mieszkańców, żeby obciążyć nieuczciwych mieszkańców Puław. O tym, że jest to niemożliwe poinformował z kolei Ireneusz Rzepkowski, który przypomniał o obowiązującej ochronie danych osobowych. (Osobną kwestią jest różnica pomiędzy zameldowanymi, a zamieszkującymi, co jeszcze bardziej utrudnia lokalizację systemowych nieszczelności).
Ostastecznie radni zgodzili się z argumentacją Tadeusza Koconia i zdecydowali o przyjęciu wrześniowego projektu. Ten oznacza podwyżkę stawek za odbiór śmieci dla wszystkich klientów Zakładu Usług Komunalnych w Puławach już od nowego roku. Zachowuje przy tym obowiązującą dotychczas zasadę naliczania od osoby. Stawka dla segregujących wzrośnie do 14 zł (z 10,5), a dla niesegregujących do 18 (z 16). Za tym rozwiązaniem opowiedziało się 18 radnych PiS oraz PSPP. Przeciw byli Cezary Jędrzejczyk, Piotr Sadurski (PO) i niezależny Paweł Maj.