Jedna trzecia rocznej opłaty za sprzedaż alkoholu w tym roku zostanie w kieszeniach lokalnych przedsiębiorców. Władze skorzystały z możliwości zwolnienia firm z branży gastronomicznej. Za przyjęciem uchwały zaproponowanej przez prezydenta opowiedzieli się wszyscy radni.
Z powodu pandemii i wynikających z niej ograniczeń, dochody osiągane przez lokalne bary, pizzerie, czy restauracje drastycznie spadły. Zgodnie z przepisami mającymi na celu minimalizowanie ryzyka zakażeń, te mogą oferować jedynie sprzedaż posiłków na wynos. Alkoholu w ten sposób sprzedawać nie mogą. Żeby firmy nie musiały w związku z tym ponosić pełnej opłaty za sprzedaż trunków, rząd pozwolił gminom na jej częściowe zniesienie. Ustawa zaczęła obowiązywać w ostatnim tygodniu.
- Branża gastronomiczna jest jedną z tych, które najdotkliwiej odczuwają skutki nałożonych obostrzeń. Właścicielom grozi widom bankructwa - przypomniał prezydent Paweł Maj, który zaproponował radnym wprowadzenie ulgi.
Samorządowcy w sprawie wprowadzenia ulgi byli wyjątkowo zgodni. Radny Michał Śmich (PiS) przypomniał, że ta forma pomocy to zasługa polskiego rządu, Andrzej Kuszyk (Niezależni) za sięgnięcie po to narzędzie podziękował prezydentowi, a Waldemar Kowalczyk (KS) dopytywał o finansowe skutki dla miasta. Głos zabrał także Michał Zakrzewski (Niezależni), który wyraził nadzieję, że rząd wkrótce zezwoli branży gastronomicznej na normalną działalność. Za przyjęciem uchwały pomagającej puławskim restauratorom opowiedziało się 20 radnych, czyli wszyscy biorący udział w ostatniej sesji.
- W obecnej sytuacji, każda pomoc tego rodzaju jest mile widziana. Za skorzystanie z możliwości, którą wprowadził rząd, radnym i prezydentowi należą się ukłony. Wiem, że nie wszystkie samorządy w Polsce zdobyły się na taki gest - mówi Mateusz Okomski, menedżer restauracji Central Park Bistro w Puławach. - Niestety, samo zwolnienie nie poprawia w znaczący sposób naszej sytuacji finansowej. To kropla w morzu potrzeb. Obecnie tak naprawdę walczymy o przetrwanie - dodaje przedsiębiorca.
Jarosław Pazik z Wydziału Rozwoju Miasta poinformował, że Puławy otrzymują rocznie niecałe 138 tys. zł, więc zwolnienie przedsiębiorców z obowiązku opłaty jednej trzeciej tej sumy spowoduje uszczuplenie budżetu o prawie 46 tys. zł.
Restauratorzy płacą różne stawki uzależnione od rodzaju trunku oraz wysokości sprzedaży w ostatnim roku. Poniżej wartości 37,5 tys. zł rocznie, w przypadku piwa lub wina, opłata wynosi 525 zł. Najwięksi restauratorzy płacą jednak znacznie więcej, nawet 8 tys. zł rocznie. Dla tych ostatnich zaproponowana ulga będzie więc odczuwalna.
Skutkiem jej wprowadzenia będzie zmniejszenie wpływu z opłaty alkoholowej, która w całości jest przeznaczana na program walki z alkoholizmem w mieście. Na ten ostatni cel Puławy przeznaczają ponad milion złotych rocznie, więc ubytek rzędu niecałych 50 tys. zł, nie powinien wpłynąć na zaplanowane zadania. O tym, że te ostatnie są bezpieczne puławskich radnych zapewniła skarbnik miasta, Elżbieta Grzęda.
Na mocy uchwały, właściciele lokalnych podmiotów gastronomicznych posiadających zezwolenia na sprzedaż alkoholu w tym roku zapłacą maksymalnie dwie trzecie normalnej stawki z tego tytułu. Miasto wydłużyło także termin wnoszenia opłat do końca października.