Niesprawiedliwemu podziałowi Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych opowiedziała się w piątek Rada Miasta Lublin.
Odezwę w tej sprawie zaproponowali radni z klubu prezydenta Krzysztofa Żuka. Są oburzeni faktem, że w drugim rozdaniu rządowych pieniędzy Lublin nie dostał ani grosza, chociaż wnioskował o 350 mln zł na 10 inwestycji.
– Żal mi mieszkańców Lublina, zwłaszcza tych, którzy głosowali na PiS, bo władza pokazała im gest Lichockiej – mówił podczas dyskusji radny Dariusz Sadowski (klub Żuka). Zwracał uwagę na to, że pieniądze dostały głównie samorządy, których władze związane są z obozem rządzącym, czyli koalicją Zjednoczonej Prawicy. – Jest lepszy i gorszy sort samorządów.
– Wypisz, wymaluj, to pasuje też do naszego miasta – stwierdził radny Piotr Popiel (klub Prawa i Sprawiedliwości), wypominając koalicji rządzącej miastem, że przy układaniu budżetu po macoszemu traktuje wnioski składane przez radnych PiS.
– Tworzycie historię, że Lublin nie dostał. Dostał, tylko dwa miesiące wcześniej – przekonywał radny Piotr Breś (PiS), przypominając, że miasto dostało pieniądze w pierwszym, letnim rozdaniu środków z Funduszu Inwestycji Lokalnych. Lublinowi przyznano wówczas 35,7 mln zł.
W stanowisku (przyjętym głosami klubu Żuka) Rada Miasta stwierdza, że przy pierwszym rozdaniu dotacji z funduszy o przyznaniu pieniędzy „decydował transparentny algorytm”, zaś w drugim odpowiadała za to „komisja złożona z rządowych urzędników, którzy kierują się nieznanymi kryteriami”.
Rada Miasta apeluje o to, by przy rozdawaniu rządowych pieniędzy odejść od uznaniowości i podkreśla, że publiczne pieniądze pochodzą z podatków płaconych przez wszystkich obywateli, „także tych, którzy nie popierają obecnego rządu i w wyborach głosują na inne osoby”. – Krzywdzenie i piętnowanie mieszkańców Lublina i innych miast oraz gmin w ten sposób jest haniebną i antydemokratyczną praktyką – czytamy w apelu, którego autorzy oceniają, że rząd traktuje część samorządów „jako politycznego wroga, a nie merytorycznego partnera”.