Wojewoda zaskarżył do sądu uchwałę Rady Miasta Lublin umożliwiającą budowę blokowisk na części górek czechowskich, chociaż wcześniej uznał, że jest zgodna z prawem. Teraz przekonuje, że radni wyżej postawili interes właściciela terenu niż mieszkańców miasta przeciwnych zabudowie.
Wojewoda już miał swój czas na zbadanie, czy studium nie łamie prawa. Gdyby uznał, że łamie, mógłby stwierdzić nieważność studium. Na taką decyzję miał czas do 5 sierpnia.
Interes prywatny a publiczny
– Nie było wyraźnych i wystarczających podstaw prawnych do tego, żeby tę uchwałę zanegować, także w zakresie zagospodarowania przestrzennego górek czechowskich – ogłosił w pierwszych dniach sierpnia rzecznik wojewody, Marek Wieczerzak. Zapowiedział jednak, że wojewoda zaskarży studium do sądu.
Taka skarga już jest gotowa. Wojewoda przekonuje w niej, że ustalenia w sprawie górek naruszają Ustawę o planowaniu przestrzennym. Wskazuje przepis mówiący, że ustalając przeznaczenie terenu trzeba „ważyć interes publiczny i interesy prywatne, w tym zgłaszane w postaci wniosków i uwag”.
– Tymczasem przyjęte w studium rozwiązania planistyczne dla terenu górek czechowskich wywołały zdecydowany sprzeciw części mieszkańców – zauważa wojewoda Przemysław Czarnek. Podkreśla, że radni byli zbyt przychylni właścicielowi górek. – Rada Miasta przedłożyła interes prywatny właściciela terenu ponad interes publiczny mieszkańców Lublina, chcących ochronić teren górek czechowskich przed intensywną wielorodzinną zabudową.
Nieczytelne negocjacje
Wojewoda wspomina też o umowie zawartej przed uchwaleniem studium między prezydentem Lublina a spółką TBV Investment będącą właścicielem górek. Spółka obiecała, że w zamian za korzystne dla niej studium sprzeda miastu 77 ha górek za złotówkę. Czarnek przytacza opinie, że negocjacje z firmą były „całkowicie nieczytelne”.
Kolejne argumenty dotyczą przyrody. Wojewoda sięga po pismo Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, która opiniując projekt studium stwierdziła, że „zabudowa płaszczyznowa części tego rejonu spowoduje utratę naturalnego rezerwuaru roślin i zwierząt”. Ratusz nie musiał uwzględniać tej opinii, czego Czarnek nie neguje, ale „wątpliwym” wydaje mu się argument używany przez Ratusz przy odrzucaniu uwag od przeciwników zabudowy.
Odrzucając te uwagi miejscy planiści mówili, że „prawidłowość podjętych decyzji została potwierdzona (…) przez organy i instytucje odpowiedzialne za nadzór nad ochroną przyrody”. Wojewoda się z tym nie zgadza: – Organ ochrony przyrody nie potwierdził prawidłowości podjętych decyzji – pisze w skardze i ponownie pyta, czy mieszkańcy byli traktowani na równi z właścicielem terenu i prosi sąd o „jednoznaczne rozstrzygnięcie”, czy podczas uchwalania studium „nie uchybiono zasadzie proporcjonalności”.
Pismo wojewody wpłynęło w środę do Ratusza. – Skarga zostanie przekazana do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego – mówi Katarzyna Duma, rzeczniczka prezydenta. – Będziemy wnosili o oddalenie skargi – dodaje Zbigniew Dubiel, koordynator zespołu radców prawnych w Ratuszu. – W naszej ocenie uchwalone studium nie narusza interesu publicznego ani prywatnego, te interesy zostały wyważone.