(fot. Archiwum)
Spór Marii Kosidło z Urzędem Miasta w Radzyniu Podlaskim o mieszkanie komunalne nadal trwa. Niedawno lokatorka zawiadomiła prokuraturę.
O sprawie pisaliśmy już w grudniu ub. roku. Wówczas Maria Kosidło ze względu na złe warunki wyprowadziła się z mieszkania komunalnego do bloku.
– Grzyb na ścianach, robaki, a nawet szczury. Moje dziecko było pogryzione. Zalane ściany, dziurawe podłogi. Te warunki zagrażały zdrowiu mojego niepełnosprawnego syna – relacjonowała wówczas pani Maria, która na komunalnym osiedlu Koszary mieszkała od urodzenia.
Jest samotną matką, sama przeszła udar. Jak mówi, od kilku lat w pismach adresowanych do władz miasta i Zakładu Gospodarki Lokalowej prosi o poprawę warunków mieszkaniowych.
– Nie odpowiedzieli mi na żadne pismo – żali się kobieta, przyznając jednocześnie, że nie płaci już czynszu za mieszkanie komunalne na Koszarach, bo jej nie stać.
– Wyprowadziłam się i wynajęłam małe mieszkanie w bloku, bo myślałam, że w tym czasie coś wyremontują. Wcześniej z własnych środków wyremontowałam łazienkę, wymieniłam okna – opowiada kobieta, która liczyła na to, że ZGL odliczy poniesione przez nią koszty w ramach czynszu.
Tymczasem spółka naliczyła kobiecie kilkanaście tysięcy złotych zadłużenia. – Ale cofnęli nakaz zapłaty, bo napisałam, jakie ja mam roszczenia względem nich – podkreśla Kosidło.
Radzyński Zakład Gospodarki Lokalowej rozwiązał z nią umowę najmu i nakazał opróżnienie mieszkania. – W czerwcu pracownicy ZGL wtargnęli do mieszkania komunalnego. A ja tam mam swoje rzeczy, ubrania, meble, dokumenty. Jak się okazało, wymienili zamki – dodaje kobieta, która zawiadomiła prokuraturę, a ta wszczęła śledztwo.
– Sprawa jest jeszcze w toku, gromadzimy dokumenty – usłyszeliśmy w radzyńskiej prokuraturze.
– Kilka dni temu drzwi do mieszkania zabito mi płytą. A przecież nie dostałam z sądu nakazu eksmisji. Nie poinformowano mnie, aby zabrać stamtąd swoje prywatne rzeczy – skarży się Kosidło.
Tymczasem burmistrz miasta tłumaczy, że nie może pozwolić „by 64-metrowe mieszkanie stanowiło dla kogoś rezerwę, stało puste, służyło jedynie za magazyn mebli, podczas gdy inni latami czekają na lokal komunalny”.
– Postanowiłem przeprowadzić remont i podzielić to jedno duże mieszkanie na dwa mniejsze. Dyrektor ZGL zmagazynował meble pani Kosidło w bezpiecznym miejscu, gdzie będą uchronione od zniszczenia – podkreśla burmistrz Jerzy Rębek. – Zdaję sobie sprawę, że rodzina pani Kosidło będzie wymagała pomocy i będziemy jej udzielali, być może także w formie jednego z wyremontowanych lokali powstałych z wcześniej zamieszkiwanego przez panią Kosidło 64-metrowego mieszkania. Jednak potrzebna jest tu roztropność, bo musimy wziąć pod uwagę potrzeby innych wymagających pomocy mieszkańców miasta – tłumaczy Rębek.
Z kolei Maria Kosidło swoją sprawę wraz z dokumentami zamierza przekazać prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu, ministrowi sprawiedliwości i rzecznikowi praw obywatelskich.
Przypomnijmy, że miasto zamierza zaadaptować biurowiec przy ul. Budowlanych na ok. 30 nowych mieszkań socjalnych.