Oburzenie prywatnych szkół wywołała piątkowa propozycja władz Lublina, by zmniejszyć o 25 proc. dotacje wypłacane im z miejskiej kasy. Ratusz chciał tak oszczędzić 2,5 mln zł miesięcznie. Po ostrym sprzeciwie przedsiębiorców zastępca prezydenta mówi nam, że dotacje zostaną przelane w pełnej wysokości.
– Zabranie nam części pieniędzy byłoby niezgodne z prawem – stwierdza przedstawicielka jednej z niepublicznych placówek oświatowych pobierających dotację z kasy miasta. Prowadzący te placówki, a było to łącznie około 150 osób, zostali zaproszeni przez Urząd Miasta na piątkową telekonferencję, na której ogłoszono im propozycję Ratusza. Sprowadzała się do tego, by prywatne szkoły dostały z budżetu Lublina jedynie 75 proc. należnej im dotacji. Również o jedną czwartą miałyby zostać okrojone przelewy dla niepublicznych przedszkoli.
Jak widzą to szkoły
Przedsiębiorcy prowadzący wspomniane placówki są oburzeni tym pomysłem, ale nie chcą mówić o tym pod nazwiskami. – To jest skandal – uważa jeden z nich i przekonuje, że dla prywatnych szkół oznaczałoby to poważne problemy finansowe. – Dotacja od miasta wystarcza tylko na podstawowe koszty, w tym wynagrodzenia i czynsze. Jeśli samorząd Lublina przekaże nam mniejsze przelewy, będziemy mieć problem z wypłatami dla pracowników.
Prowadzący prywatne szkoły zwracają uwagę na jeszcze jeden problem, z którym muszą się zmierzyć. – Rodzice zwracają się z prośbą o zmniejszenie czesnego ze względu na odwołanie zajęć – tłumaczy jeden z przedsiębiorców. Twierdzi, że niesprawiedliwe byłoby obcięcie miejskich dotacji dla niepublicznych placówek przy jednoczesnym utrzymaniu pełnego finansowania tych prowadzonych przez miasto.
Nasi rozmówcy podkreślają, że muszą płacić wynagrodzenia, składki i inne pochodne od wynagrodzeń, a także czynsz za lokale, bez względu na to, czy zajęcia są prowadzone, czy też nie.
Jak widzi to Ratusz
– To była tylko propozycja. Zapytaliśmy niepubliczne jednostki, czy poradzą sobie, dostając przez dwa miesiące 75 proc. dotacji – mówi Mariusz Banach, zastępca prezydenta. Zapewnia, że pozostałe 25 proc. byłoby przekazane „w lepszych czasach” i przekonuje, że z powodu odwołania zajęć, placówki mogą mieć teraz niższe koszty działalności.
Skąd taki pomysł? – Szukamy oszczędności wszędzie – odpowiada Banach. – Miasto dosłownie stanęło, wpływy z podatków będą mniejsze, poza tym przygotowujemy pakiet pomocowy dla lubelskich przedsiębiorców. To odbije się na budżecie miasta – wyjaśnia zastępca prezydenta. Ile oszczędziłby budżet wskutek okrojenia przelewów o jedną czwartą? – Cała dotacja to około 10 mln zł miesięcznie – odpowiada Banach. Oznacza to, że w dwa miesiące w kasie zostałoby 5 mln zł.
Ratusz zapewnia, że szkoły dostaną pełne przelewy. – Prezydent nie zamierza łamać prawa i wypłaci 100 proc. dotacji – mówi nam zastępca prezydenta. Zapowiada, że samorząd miasta będzie szukać innych oszczędności.