Niegospodarności w Ministerstwie Zdrowia dotyczy śledztwo, które prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Chodzi m.in. o zakup respiratorów za 200 mln zł od lubelskiej firmy E&K
- Postępowanie dotyczy niegospodarności w Ministerstwie Zdrowia. Obejmuje zakup maseczek ochronnych, a także zakupu respiratorów – informuje Mateusz Kopciał z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Chodzi o wyrządzenie znacznych szkód finansowych poprzez nadużycie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków dla osiągnięcia własnej korzyści majątkowej. Sprawca podlega karze do 10 lat pozbawienia wolności.
– Szczegółów postępowania nie ujawniamy – zaznacza Kopciał.
O lubelskiej firmie E&K zrobiło się głośno z powodu kontraktu na dostawę 1241 respiratorów, który w połowie kwietnia podpisał resort zdrowia, mimo że spółka nie była wcześniej znana w branży medycznej, a jej prezes to postać kontrowersyjna.
W czerwcu „Gazeta Wyborcza” pisała, że „należąca do handlarza bronią spółka E&K, od której Ministerstwo Zdrowia kupiło 1,2 tys. respiratorów za 200 mln zł, nie dostarczyła jeszcze ani jednego aparatu”.
Według dziennika resort kupił respiratory od E&K po wyjątkowo wysokich cenach. Za 1,2 tys. aparatów zapłaciło 44,5 mln euro, czyli ok. 200 mln zł.
To średnio 165 tys. zł za sztukę, podczas gdy na przykład wysokiej klasy respirator firmy Draeger kosztuje 70-90 tys. zł. Cena respiratorów z dodatkowymi opcjami i oprzyrządowaniem to 110-120 tys. zł. Dostawy miały zacząć w kwietniu i zakończyć w czerwcu.
Ministerstwo tłumaczyło wówczas, że firma E&K dostała pozytywną rekomendację Centralnego Biura Antykorupcyjnego. 10 czerwca wysłaliśmy w tej sprawie pytanie do CBA. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy do dziś.
Na początku lipca resort zdrowia (po tym jak odstąpił już od umowy z firmą z Lublina) zapewniał, że firma Andrzeja Izdebskiego zwróciła już ponad 14 mln euro za niezrealizowane transze dostaw. On sam nie chciał z nami wtedy rozmawiać, ani telefonicznie, ani osobiście w siedzibie jego firmy przy ul. Radziwiłłowskiej w Lublinie.
Wczoraj też nie zgodził się na rozmowę. – Dziękuję, nie rozmawiam z mediami – uciął Izdebski.