Robienie profesjonalnych zdjęć – nawet w celach niekomercyjnych – w jednym z najczęściej fotografowanych obiektów w Lublinie, wymaga zgody dyrekcji i uiszczenia opłaty. Przekonał się o tym nasz czytelnik, który został wyproszony z budynku Centrum Spotkania Kultur.
O tym, że budynek Centrum Spotkania Kultur jest bardzo fotogenicznym miejscem, nie trzeba nikogo przekonywać. Świadczy o tym wiele zdjęć zamieszczanych w mediach społecznościowych, zwłaszcza przy okazji różnych wydarzeń czy wystaw.
Jedną ze stałych atrakcji są zielone tarasy z przeszklonymi korytarzami na dachu budynku (na zdjęciu), ogromnym zainteresowaniem cieszyła instalacja ze zwisających sufitu żywych kwiatów (z okazji 450. rocznicy Unii Lubelskiej), ekspozycja stalowych figur czy elementów scenografii z planu filmu „Kingsajz”. W ostatnich dniach uwagę największą uwagę przykuwa wystawa neonów. Właśnie ją w ubiegłym tygodniu fotografował pan Tomasz.
– Chciałem zrobić koledze kilka zdjęć na Facebooka. Miałem ze sobą aparat, bez lampy błyskowej, nie mówiąc już o innym profesjonalnym sprzęcie – opowiada.
W trakcie robienia zdjęć podeszła do niego pracownica ochrony, która zapytała, czy ma zgodę dyrekcji na fotografowanie. Nie miał, więc wyprosiła go z budynku.
Następnego dnia opisał sytuację w mailu do CSK. W odpowiedzi przeczytał, że za sesje zdjęciowe w budynku trzeba zapłacić. Także za te, wykonywane w celach niekomercyjnych (100 zł za godzinę). W przypadku zdjęć robionych w celach zarobkowym, stawka sięga 250 zł.
– Gdybym na tym zarabiał to zrozumiałbym, że CSK chce mieć w tym udział. Ale czemu mam płacić za robienie zdjęć na własny użytek? CSK jest przecież obiektem użyteczności publicznej – denerwuje się pan Tomasz.
Jak informuje rzecznik instytucji Andrzej Goliszek, tę kwestię reguluje zarządzenie z 2018 roku podpisane jeszcze przez byłego dyrektora Piotra Franaszka (obecnie instytucją kieruje Katarzyna Lewandowska-Sienkiewicz).
– Zawsze, kiedy ktoś robi u nas sesję z użyciem profesjonalnego sprzętu, prosimy o wypełnienie specjalnego formularza. Chociażby po to, by poinformować ochronę czy uniknąć sytuacji, w której ktoś z aparatem wchodzi na odbywające się wydarzenia – tłumaczy Goliszek. I podkreśla, że w przypadku profesjonalnych zdjęć w celu niekomercyjnym istnieje możliwość zwolnienia z opłaty. – Jeżeli ktoś robi sobie zwykłe zdjęcie na pamiątkę czy „selfie” telefonem komórkowym, nie jest to traktowane jako sesja. Przy wystawie neonów fotografuje się mnóstwo osób i nikt nikogo nie wyprasza – zapewnia.
Wyjaśnia też, ze w tym konkretnym przypadku interwencja ochrony miała związek z tym, że fotograf przestawiał ławki na korytarzu. Nasz czytelnik twierdzi jednak, że nic takiego nie miało miejsca, a po tym, jak w środę opisał sprawę w mediach społecznościowych otrzymuje od innych osób sygnały o podobnych przypadkach.
Sprawdziliśmy czy podobne regulaminy obowiązują w innych tego typu placówkach.
– Jesteśmy instytucją publiczną. Z założenia w takich miejscach można robić sobie zdjęcia bez ograniczeń. Jeśli chodzi o sesje fotograficzne to trzeba je zgłaszać, a każda sprawa i kwestia ewentualnej opłaty są rozpatrywane indywidualnie – mówi nam Agnieszka Frei, rzecznik prasowy Narodowego Centrum Muzyki we Wrocławiu.
– U nas nie można wykonywać sesji komercyjnych. Ale jeśli na przykład przyjdzie para w strojach ślubnych, kupi bilety i zacznie robić zdjęcia, to nie ma problemu – słyszymy od Katarzyny Nowickiej, rzeczniczki Centrum Nauki Kopernik w Warszawie.