![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2018/2018-02/82c71cb746b9b9458340cacbc1366e2c.jpg)
Pszczelarze z powiatu parczewskiego niepokoją się planowaną wycinką miododajnych drzew. Ich zdaniem wpłynie to na ginięcie pszczół. Władze powiatu uspokajają jednak, że masowej wycinki nie będzie.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Zaznaczonych do wycinki jest blisko 1000 drzew w całym powiecie, po kilkaset w gminach, wśród nich są pomniki przyrody – mówi Stanisław Chojak, pszczelarz z 30-letnim stażem z Woli Tulinickiej w gminie Siemień.
Jego zdaniem kurcząca się z roku na rok baza pożytkowa jest jedną z przyczyn ginięcia pszczół. Dlatego pszczelarze apelują w piśmie do urzędników o rozwagę przy planowanej wycince.
– Poza tym ponad 10-metrowe drzewo wytwarza rocznie ok. 120 kg tlenu, człowiek w tym samym okresie zużywa go około 180 kg – przekonuje pszczelarz. – Słyszy się tylko o wycince, ale o nasadzeniach zastępczych już nie. Niewiele już w naszym regionie pozostało dróg porośniętych miododajnymi drzewami – dodaje Chojak.
Wtóruje mu Mirosław Kasperczuk ze stowarzyszenia Pszczelarzy Zawodowych. – Nie mówmy tutaj o pszczołach, ale o zapylaczach, bo to chodzi o coś więcej, o cały ekosystem i gospodarkę – zauważa Kasperczuk. – Nie ma merytorycznych powodów dla takiej totalnej wycinki. A owady same się nie obronią, dlatego występujemy w ich imieniu – podkreśla przedstawiciel stowarzyszenia. Z tym tematem pszczelarze mają wystąpić na czwartkowej sesji powiatu.
– Nie będzie masowej wycinki – dementuje Jerzy Maśluch, starosta parczewski. – My to wszystko jeszcze weryfikujemy, bo od zaznaczenia drzewa do wycinki jest daleka droga. Musimy to uzgodnić z administratorami terenów i ochroną środowiska. Decyzja, które drzewa zostaną wycięte jeszcze nie zapadła – podkreśla Maśluch, dodając, że pszczoły mogą spać spokojnie, a pszczelarze je dokarmiać, aby dały dobry miód. – Chcemy to wyważyć, bo ludzie zwracają się do nas z prośbami, aby im wycinać drzewa lub krzaki, które utrudniają wjazdy na pole, albo ograniczają widoczność. A z drugiej strony nie chcemy niszczyć pszczelarstwa w powiecie – przyznaje starosta.
Ostatnio pszczelarze z powiatu parczewskiego wystąpili z propozycją nasadzeń miododajnych lip, jaworów i jarzębin wzdłuż drogi 815 Wisznice–Parczew–Siemień–Lubartów.
– Pomysł jest dobry, aczkolwiek dążymy do tego, aby odtworzyć stan ekosystemu sprzed wycinki – odpowiedział wówczas Paweł Duklewski, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie. – W przypadku dróg jest też tendencja, aby usuwać drzewa z pasa drogowego. Chodzi o bezpieczeństwo kierowców.
Jest jeszcze inicjatywa Manifestu Gmin Przyjaznych Pszczołom. Do tej pory sześć gmin z naszego regionu zobowiązało się do założenia pszczelich „stołówek”, czyli klombów i rabat z roślinami miododajnymi.