Rozmowa z Michałem "Miśkiem” Koterskim o programie "Jak oni śpiewają” i własnym show "Misiek Koterski show”, który wystartował tydzień temu
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
• Już w pierwszym odcinku przyznał pan otwarcie, że nie umie śpiewać. To po co pan śpiewa?
- Bo lubię. A pan nie lubi sobie czasem pośpiewać pod prysznicem? No właśnie. Zawsze marzyłem, żeby zaśpiewać na scenie, no i sobie śpiewam. Nie wiem, skąd się to bierze. Mam takie szczęście, że mogę spełniać swoje marzenia. I jeśli nie zatruwam tym ludzi, oni z tego powodu nie cierpią, a nawet bawi, to robię to.
• Mam wrażenie, że pozostali wykonawcy występują w innej konkurencji niż pan.
- Niektórzy z nich popełniają błąd. Zapominają kim są. Że są przede wszystkim aktorami, a taki program umożliwia im promocję. Unoszą się ambicją i za wszelką cenę chcą śpiewać. Po co? Nie wybrali przecież tego zawodu; nie są piosenkarzami.
• Czyli śpiewanie nie jest najważniejsze w tym programie?
- Moi zdaniem, nie. Ja stawiam na pokazanie osobowości. Zresztą oparu wykonawców już zauważyło, że właśnie o to w tym wszystkim chodzi.
• To jaki powinien być tytuł tego programu?
- Tytuł jest dobry, bo wykonawcy przecież śpiewają. Ale tak naprawdę jest to konkurs osobowości. W naszej branży najważniejsze jest, jak potrafimy się sprzedać.
• W przypływie szczerości przyznał pan kiedyś, że rola prześmiewcy i błazna, którą pan przyjął, to maska. A w środku jest ktoś zupełnie inny.
- Człowiek zakłada w życiu różne maski. W moim przypadku to nie udawanie, tylko jedna z moich osobowości. Ludzie inni są w domu, inni w pracy, inni - dajmy na to - na scenie. Każdy człowiek w jakiś sposób się uzbraja, to działa jak samoistny system obronny. A show-biznes - nie oszukujmy się - jest brutalny i bezwzględny. Ja się go naprawdę boję.
• A czego dokładnie?
- Że może mocno skrzywdzić. Właśnie ta poza pozwala mi na pewną formę obrony przed tym drapieżnym światem.
• Ale przy okazji wykreował pan jedną z najbardziej wyrazistych postaci, jakie ostatnio pojawiły się w polskim show-biznesie.
- Pan to powiedział, ale mi jest bardzo miło. Tyle rzeczy dzieje się w moim życiu, że nawet nie myślę, że coś wykreowałem. Cieszę się chwilą i nadchodzącym szczęściem. Choć obawiam się, co będzie potem. Bo jeśli człowiek w coś wchodzi, podejmuje się jakiegoś wyzwania, to poddaje się też ocenie. No i wtedy przychodzą emocje, bo negatywne opinie mogą sprawić zawód. Muszę się z tym liczyć.
• W Polsacie właśnie startuje "Misiek Koterski Show”. Staje pan w jednym szeregu z Kubą Wojewódzkim i Szymonem Majewskim.
- Nie stawiam się w równym rzędzie razem z nimi. Ani wyżej, ani niżej. Doceniam ich jako twórców i showmanów. Ale we mnie nie ma rywalizacji. Mój ojciec wpoił mi coś takiego: w życiu człowiek nie walczy z innymi tylko z sobą. Kto walczy i porównuje się z innymi, jest skazany na porażkę, dlatego że zawsze znajdzie się ktoś lepszy. A więc walczę z samym sobą. Dla mnie najważniejsze jest, że się rozwijam, że podejmuję wyzwania...
• Aktor, satyryk, wokalista... w jakiej konkurencji pan jeszcze wystartuje?
- Czas pokaże. Bo, jak mówił Forrest Gump, życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, na co trafisz.
Dariusz Dziopak (Nowiny)
Misiek Koterski Show
Najnowsza propozycja Polsatu na niedzielne wieczory. Gospodarzem jest Michał "Misiek” Koterski - jedna z barwniejszych postaci naszego show- biznesu. Swoją popularność zawdzięcza niezapomnianej kreacji Sylwusia Miauczyńskiego w filmach swego ojca, Marka Koterskiego ("Dzień świra” i "Wszyscy jesteśmy Chrystusami”).
Do zobaczenia w każdą niedzielę o godz. 23.