Policja otrzymała zgłoszenie o napadzie na samochód pełen maseczek ochronnych. Prawda okazała się zupełnie inna.
Tego nie trzeba wyjaśniać, ale przypomnijmy. Od roku maseczki na twarz to chodliwy towar. Ich ceny poszły w górę, żeby po jakimś czasie się unormować. Nadal jednak maseczkę powinien mieć każdy. Zwłaszcza od kiedy rząd ogłosił, że tylko ten sposób zasłaniania ust i nosa jest dozwolony.
W połowie grudnia lubelska policja otrzymała zgłoszenie o napadzie na busa pełnego maseczek. - Zadzwonił mężczyzna, który poinformował, że w czasie chwilowego postoju busem w miejscowości Sarny przy trasie S17 został napadnięty. Z relacji zgłaszającego wynikało, że nieznany mężczyzna obezwładnił go gazem łzawiącym, odebrał kluczyki a następnie odjechał jego busem, w którym był ładunek z maseczkami chirurgicznymi – opowiadają policjanci.
Sprawcy nie zatrzymano.
Mimo to policja nadal pracowała nad sprawą. Analizowano zeznania, szukano skradzionego samochodu i towaru. Trwały poszukiwania sprawcy.
- Z każdym dniem funkcjonariusze mieli coraz więcej wątpliwości, czy zgłoszony przez mężczyznę rozbój, rzeczywiście miał miejsce. W końcu byli już pewni, że złożył fałszywe zawiadomienie o przestępstwie. Policjantom zależało na tym, by jak najszybciej ustalić, dlaczego zaaranżowano napad. Pracując nad tą sprawą, docierali do kolejnych osób zamieszanych w ten przestępczy proceder – relacjonuje policja.
W końcu okazało się, że sprawa „napadu” zaczęła się jeszcze wiosną, wraz z nastaniem pandemii i zwiększonym popytem na maseczki. - Dwóch mieszkańców Lublina postanawiało zarobić, inwestując ponad 400 tysięcy złotych w maseczki chirurgiczne. Przewidując wzrost cen na rynku, zakupionego towaru nie upłynnili od razu. Jak się później okazało, na tym biznesie stracili część zainwestowanych pieniędzy – do takich wniosków doszli policjanci.
34 i 38-latek chcieli odrobić straty. Wymyślili napad, dzięki któremu mieli otrzymać pieniądze z ubezpieczenia. - W tym celu upozorowali napad i kradzież busa z ładunkiem ubezpieczonych maseczek – informuje policja i tłumaczy: - Plan pomógł im wcielić w życie 40-letni znajomy, który do aranżacji napadu zaangażował znajomą. 50-letnia mieszkanka powiatu łęczyńskiego, na potrzeby „przekrętu” przekazała im samochód dostawczy, a następnie ubezpieczyła przewożony transport. W dalszej kolejności mieszkańcy Lublina zaangażowali kolejne potrzebne im do planu osoby - kierowcę busa, sprawcę napadu oraz mężczyznę, który po fikcyjnym zdarzeniu odprowadził samochód dostawczy do "dziupli".
Plan miał się zakończyć wypłaceniem ponad 400 tys. zł z ubezpieczenia.
Zatrzymanym mężczyznom już przedstawiono zarzuty składania fałszywych zeznań, zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie, próby wyłudzenia odszkodowania od ubezpieczyciela oraz utrudniania postępowania karnego.
Grozi im za to do 8 lat więzienia.