Mieszkańcy Nadwiślanki w gminie Stężyca poskarżyli się na firmę Budimex, której ciężarówki wjechały na lokalną drogę z kostki betonowej. Po naszej interwencji firma zapewnia, że był to incydent, który więcej się nie powtórzy.
Chodzi o prace modernizacyjne torów kolejowych linii nr 7, które zleca PKP PLK. W związku z tym, przygotowane zostały trasy dla ciężarówek, które miały omijać tereny zabudowane. Problem w tym, że taki alternatywny dojazd jest trochę dłuższy, a wykonawcom prac zależy na oszczędnościach. Gdy w tym tygodniu mieszkańcy Nadwiślanki zobaczyli przejeżdżające przez wioskę wywrotki, byli oburzeni.
– Domy nam pękają podczas transportu ciężkich materiałów. Jest nam przykro, bo ta droga przez naszą wioskę była budowana przez 20 lat. Ja i inni mieszkańcy do jej projektu dokładaliśmy z własnej kieszeni. Poza tym przez lata, wszystko, co otrzymywaliśmy z funduszu sołeckiego, przeznaczaliśmy tylko na ten cel – opowiada Wojciech Marchel, były radny, mieszkaniec Nadwiślanki. – Nie pozwolimy na to, żeby nam tę drogę zniszczyli tylko dlatego, że nie chce im się dołożyć dwóch kilometrów i pojechać objazdem – dodaje.
Jak przypomina, wykonawca prac obiecywał, że z tej drogi korzystać nie będzie. – Ale robią swoje, a skoro tak, to my będziemy musieli tę drogę zablokować – zapowiada Marchel. Obrotem sprawy zaskoczona jest zastępca wójta gminy Stężyca, Grażyna Domańska. – Będę musiała to sprawdzić, bo jesteśmy w posiadaniu pisma z 12 czerwca tego roku od Budimexu. Spółka poinformowała nas o tym, że rezygnuje z korzystania z tej właśnie drogi. Dotychczas nie mieliśmy żadnych sygnałów świadczących o zmianie w tej kwestii – przyznaje.
O komentarz poprosiliśmy także rzecznika firmy Budimex, Krzysztofa Kozioła. – Nie zmieniliśmy zdania. Przez Nadwiślankę nie jeździmy i nie będziemy jeździć. Ciężarówki, które przejechały przez tę wioskę w tym tygodniu to był incydent, który już się nie powtórzy – zapewnił.
Janina Zientara, sołtys Nadwiślanki wcześniej postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. – Porozmawiałam sobie z tym kierowcą, który w tym tygodniu zaczął jeździć ciężarówką przez naszą wioskę i wytłumaczyłam mu, że nie wolno mu tego robić. Mówił, że nic o tym nie wiedział – mówi pani sołtys.