W ubiegłym tygodniu straż pożarna wyłowiła około 30 martwych łabędzi z terenu oczyszczalni ścieków "Fregata" w Rykach . Państwowy Instytut Weterynarii w Puławach wykluczył ptasią grypę. Prezes ryckiego PGKiM zapewnia, że woda w stawie była czysta.
Mieszkańcy Ryk unoszące się na wodzie martwe łabędzie zauważyli pod koniec lipca i z tą informacją udali się do Urzędu Miejskiego. Urzędnicy o sprawie poinformowali Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej.
We wtorek 26 lipca na miejscu pojawiła się straż pożarna oraz powiatowy lekarz weterynarii. Okazało się, że w niewielkim zbiorniku wodnym, należącym do oczyszczalni ścieków "Fregata", znajduje się około 30 martwych ptaków.
Ich odławianie zakończyło się następnego dnia, a kilka z nich zostało zabranych do laboratorium Państowego Instytutu Weterynarii w Puławach. Specjaliści ustalali przyczyny śmierci zwierząt. Badania trwały niecałe dwa dni.
- Próbki pobrane z jelit oraz innych narządów wykluczyły obecność wirusa tzw. ptasiej grypy. Mamy pewność, że przyczyną śmierci tych ptaktów nie była choroba zakaźna. Chciałbym także podkreślić, że nie ma nowych upadków, nie zaobserwowaliśmy także padających ryb oraz innych ptaków i co najważniejsze, nie ma zagrożenia dla ludzi - uspokaja Ryszard Wernicki, powiatowy lekarz weterynarii, który zlecił wykonanie badań.
Badania wody
Nadal nie znamy jednak dokładnej przyczyny tego niespotykanego dotąd pomoru. Władze PGKiM oraz kierownictwo oczyszczalni zapewnia, że woda w zbiorniku, w którym znaleziono łabędzie była regularnie kontrolowana pod kątem czystości.
- Śmierć tych ptaków to dla nas przykra sprawa. Nasza oczyszczalnia funkcjonuje od roku i nigdy nie mieliśmy takich historii. Woda jest regularnie monitorowana, posiada odpowiednie parametry. Przyczyn tego, co się stało nie znamy - mówi Tomasz Pośpiech, prezes PGKiM w Rykach.
W podobnym tonie wypowiada się także Sylwia Sieraj, kierownik Zakładu Wodociągów i Kanalizacji oraz oczyszczalni ścieków "Fregata".
- Wody w naszych oczyszczonych ściekach są czyste, spełniają normy. Co miesiąc są sprawdzane pod kątem jakości przez akredytowane laboratorium. Nigdy nie było przekroczeń, a najlepszym wskaźnikiem czystości wody są inne dzikie ptaki oraz bobry, które także u nas występują - zapewnia.
Zatrucie?
Wszyscy zainteresowani pomorem łabędzi czekają teraz na wyniki badań toksykologicznych, które zlecił burmistrz Ryk, Jarosław Żaczek. Te cały czas prowadzone są przez Zakład Farmakologi i Toksykologii puławskiego PIWET-u.
- Na razie nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy otrzymamy wyniki. Wszystko zależy od tego, czy coś znajdziemy, czy nie. Jeśli znajdziemy, będziemy musieli to potwierdzić, więc to jeszcze trochę potrwa - tłumaczy prof. Andrzej Posyniak, kierownik zakładu.
Zbiornik wodny "Fregaty", w którym znaleziono łabędzie leży w pobliżu drogi pomiędzy Dęblinem i Rykami. Osoby poruszające się tą trasą mają do niego dość łatwy dostęp, więc niewykluczone, że ptaki zostały zatrute nieumyślnie bądź celowo przez tzw. osoby trzecie.