Sąd nie ma pełnej wiedzy niezbędnej do rozstrzygnięcia sporu wokół górek czechowskich – twierdzą przeciwnicy zabudowy tego terenu. Są oburzeni faktem, że podczas rozprawy sąd odrzucił zgłaszane przez nich dowody, w tym inwentaryzację chomików. Dwa wyroki w sprawie górek mają zapaść w poniedziałek.
Przypomnijmy: w miniony czwartek Wojewódzki Sąd Administracyjny badał dwie skargi na uchwałę wyznaczającą na górkach czechowskich kilka stref zabudowy wielorodzinnej. Takie przeznaczenie górek zostało zapisane w uchwalonym 1 lipca przez Radę Miasta dokumencie zwanym studium przestrzennym.
Uchwała została zaskarżona do sądu przez mieszkankę jednego z bloków stojących obok górek. Kobieta twierdzi m.in., że radni nie mogli się odnosić w jednym, zbiorczym głosowaniu do wszystkich uwag zgłoszonych przez mieszkańców do projektu studium przestrzennego. Jej prawnik złożył w trakcie rozprawy szereg wniosków dowodowych. Prosił m.in. o to, aby sąd uwzględnił zamówiony przez Ratusz (i według Ratusza wciąż niegotowy) raport naukowców o przyrodzie górek czechowskich.
– To jest rzecz, która powinna być wzięta pod uwagę. Są sygnały, że w tym raporcie jest bardzo dużo rzeczy, które powinny wstrzymać studium – mówi Magdalena Wolanowska, która zaskarżyła uchwałę do sądu. – W moim odczuciu raport wskazuje na to, że nie powinno się zabudowywać takich obszarów i dlatego studium zostało tak szybko uchwalone.
Wśród niedopuszczonych przez sąd wniosków dowodowych była też prośba o uwzględnienie inwentaryzacji chomików europejskich żyjących na górkach czechowskich. Według prawnika Wolanowskiej takiej inwentaryzacji nie ma w aktach sprawy.
– To jest obszerny dokument przygotowany w 2018 r. Sąd nawet do tego nie spojrzał, skoro w ciągu trzech-czterech minut narady oddalił wnioski dowodowe, które miały 16 stron i kilkadziesiąt stron załączników – stwierdza adwokat Mateusz Sarnat. – Sędziowie nie mają wiedzy, w których miejscach górki są ważne ekologicznie dla miasta – przekonuje Magdalena Nosek, jedna z liderek protestów przeciw zabudowie górek.
Mecenas Sarnat chciał również, aby sąd przyjrzał się wskazanym przez niego dokumentom mającym stwierdzać, że samorząd nie może w zamian za przyrzeczoną darowiznę zmieniać przeznaczenia terenu określonego w studium przestrzennym. Przywoływał też dokument Wód Polskich mający dowodzić, że studium nie było konsultowane z tą instytucją.
Sąd postanowił odmówić dopuszczenia dowodów wskazanych przez prawnika Wolanowskiej. – Te dowody nie przyspieszą postępowania – stwierdził sędzia Bogusław Wiśniewski, przewodniczący składu orzekającego. – Większość tych dokumentów znajduje się w aktach sprawy.
– Argumentacja sądu, że nasze wnioski przedłużą postępowanie jest totalnie niezasadna, bo nie możemy w tak ważnej sprawie powoływać się na to, że postępowanie się przedłuży o miesiąc lub dwa – przekonuje Sarnat.
Wyrok w sprawie ze skargi Wolanowskiej ma być ogłoszony w najbliższy poniedziałek. Tego samego dnia sąd ma również ogłosić wyrok w sprawie drugiej skargi na studium, złożonej przez poprzedniego wojewodę Przemysława Czarnka, którego zdaniem radni decydując o losach górek czechowskich niewłaściwie wyważyli interes właściciela terenu i interes mieszkańców Lublina.
W obu sprawach Ratusz broni uchwalonego w lipcu studium. Przekonuje, że dokument miał wymagane prawem opinie i uzgodnienia.