Zakończył się proces siedmiu osób, oskarżonych o zakłócanie ostatniego Marszu Równości w Lublinie. Wyrok skazujący usłyszał jedynie 40-letni Marcin S. Pozostałych sąd uniewinnił.
Według prokuratury, oskarżeni blokując legalną manifestację, próbowali doprowadzić do zamieszek. Mieli rzucać kamieniami i butelkami.
Do przepychanek doszło we wrześniu ubiegłego roku, podczas Marszu Równości w Lublinie. Jego uczestnicy zgromadzili się przy Al. Racławickich, skąd przeszli ul. Lipową, Narutowicza, Głęboką i Sowińskiego. Na całej trasie marszu gromadzili się jego przeciwnicy. Starali się doprowadzić do konfrontacji z uczestnikami manifestacji.
Maszerujących ochraniał szczelny kordon policji. W stronę mundurowych i uczestników marszu poleciały m.in. kamienie i butelki. Do najbardziej gwałtownych starć doszło przy ul. Lipowej.
Podczas manifestacji zatrzymano kilkadziesiąt osób. Siedem z nich, w wieku od 19 do 47 lat, prokuratura postawiła przed sądem. Na ławę oskarżonych trafiła m.in. Izabela O. – matka sześciorga dzieci.
Wszystkim groziło do 3 lat więzienia. Wyrok skazujący usłyszał jednak tylko Marcin S., który był już wcześniej karany. Sąd wymierzył mu karę 3 miesięcy pozbawienia wolności. Mężczyzna został uznany winnym udziału w nielegalnym zbiegowisku.
Został nagrany, jak trzymał baner, który miał zablokować przemarsz. Robił to, kiedy policjanci próbowali zepchnąć z trasy marszu jego i innych kontrmanifestantów. Nie dowiedziono jednak, by próbował kogokolwiek atakować.
Pozostałych oskarżonych sąd uniewinnił. Nie znalazł dowodów, że czynnie zakłócali marsz. Uczestniczyli w kontrmanifestacji, niektórzy trzymali baner, ale nie robili tego podczas interwencji policji. Nie udało się ustalić, czy i kto z oskarżonych rzucał w mundurowych różnymi przedmiotami. Wyrok nie jest prawomocny.