Górnik Łęczna do 85 minuty prowadził u siebie z Pogonią Siedlce i był bliski szóstej wygranej z rzędu. Tymczasem końcówka należała do gości, którzy w odstępie dwóch minut zdobyli dwa gole przerwali passę zwycięstw "zielono-czarnych"
Porażka łęcznian jest tym bardziej bolesna ze względu na fakt, że Górnik wyłączając ostatnie minuty spotkania zagrał jedno z lepszych spotkań w tej rundzie. Jednak w końcowym rozrachunku liczy się wynik końcowy, a nie zaprezentowany styl. Oto co po spotkaniu powiedzieli szkoleniowcy obu zespołów
Przemysław Sałański, drugi trener Pogoni Siedlce
– Chciałbym pogratulować naszemu zespołowi determinacji i konsekwencji przez 90 minut. Tym samym potwierdziliśmy, że jesteśmy przygotowani należycie do rundy rewanżowej. Do tego dochodzi jakość piłkarska. Potrafiliśmy stworzyć sobie sytuacje i zdominować mocnego rywala. Jesteśmy blisko celu jakim jest utrzymanie w drugiej lidze. Zrobimy wszystko żeby kibice cieszyli się zarówno z utrzymania jak i stylu gry naszego zespołu.
Kamil Kiereś, trener Górnika
– Zapowiadał się dosyć radosny wieczór, ale po końcowym gwizdku zapanował smutek. Po meczu przeciwko GKS Katowice mówiłem, że to są momenty, w których trzeba pokazać charakter. Naszym celem jest awans i nic się w tej kwestii nie zmienia. Przekorne jest to, że przeciwko Pogoni Siedlce zagraliśmy zdecydowanie lepiej niż przed tygodniem z Olimpią Elbląg. Tamten mecz nie miał takiego tempa, a my nie stworzyliśmy sobie tylu sytuacji. Tutaj mieliśmy wymianę ciosów. Możemy mieć do siebie pretensje bo mieliśmy wszystko w swoich rękach. Prowadziliśmy 2:1 i mieliśmy kilka sytuacji, które mogłyby „zamknąć” mecz. Gratuluję gościom zwycięstwa. Nie uważam, że Pogoń była lepsza, ale grała otwartą piłkę nie cofając się na swoją połowę. Trudno mi powiedzieć czy taki był element taktyki czy szybko zdobyty przez nas gol spowodował, że rywale podjęli większe ryzyko. Zakończyła się nasza seria pięciu wygranych. Musimy się przygotować do kolejnego meczu na trudnym terenie.
Co się stało w końcówce? Wyprowadzaliśmy kontrę i nasz zawodnik został moim zdaniem sfaulowany. Sędzia przyznał jednak piłkę gościom i według mnie była to kontrowersyjna decyzja. Potem akcja przeniosła się pod nasze pole karne i Pogoń po rzucie rożnym strzeliła nam bramkę. W tej lidze wiele drużyn liczy na stałe fragmenty gry. My jesteśmy zespołem, który najmniej razy w lidze dał się zaskoczyć po tego typu stałym fragmencie. Strata bramki spowodowała, że szybko ruszyliśmy do przodu tak jak to było w Stargardzie czy Wejherowie. Zaatakowaliśmy i nadzialiśmy się na kontrę, bo chcieliśmy to spotkanie wygrać. Najwięcej pretensji możemy mieć do siebie kiedy podczas naszych kontr zabrakło zdecydowania.