Już w poniedziałek wszyscy uczniowie wracają do pracy stacjonarnej w szkole. Jakie nastroje temu towarzyszą? Spytaliśmy dzieci, rodziców i nauczycieli
W związku z epidemią koronawirusa ten rok szkolny odbywał się w trybie zdalnym. Większość dzieci łączyło się z nauczycielami z domów już od października.
Czas na naukę
Na początku maja w ławkach usiedli najmłodsi uczniowie podstawówek. Starsi w trybie hybrydowym mogli się uczyć od połowy miesiąca. W wielu szkołach zdecydowano, że ze względu na to by nie zakłócić egzaminu ósmoklasisty ci uczniowie wrócą do stacjonarnej nauki dopiero po zakończonych wczoraj testach. W szkole spotkają już wszystkich kolegów, bo od 31 maja wszyscy uczyć będą się już stacjonarnie.
– Czasu na prawdziwą naukę jest niewiele, bo przecież za chwilę jest już koniec roku. Ale cieszę się, że szkoła będzie normalnie działać. Po pierwszych dniach hybrydowego nauczania widzę na twarzach swoich dzieci więcej radości. W domach po prostu im się nudziło – mówi pani Marta z Lublina, mama trójki uczniów. Najstarsze z dzieci chodzi do liceum i za rok będzie pisać maturę. Najmłodsze jest w czwartej klasie szkoły podstawowej.
Obawy i petycja
– Bardzo podoba mi się harmonogram powrotu do szkół – przyznaje Stanisław Madejek, tata ósmoklasistki. – To, że córka wraca do szkoły dopiero po egzaminie jest idealnym rozwiązaniem. Bałem się, że jeśli będzie musiała wrócić wcześniej rozchoruje się przed egzaminami i będzie musiała pisać je w drugim terminie. A tak wszystko przebiegło bez problemu, a ma jeszcze czas na poprawienie ocen. To dla niej bardzo ważne, bo będzie ubiegać się o przyjęcie do liceów, w których od lat wymagany jest bardzo wysoki wynik punktowy.
Cieszą się też uczniowie chociaż w ich przypadku powrotowi do szkół towarzyszyły obawy. Najmłodsi zbierali w internecie podpisy pod petycją by rok szkolny kończyć już w domach.
Bali się, że ostatnie tygodnie związane będą z obarczeniem ich nadmierną nauką: stacjonarnymi sprawdzianami z całego półrocza, sprawdzaniem zeszytów i odpytywaniem przed tablicą.
Cieszę się, że wróciliśmy
– Okazało się, że jest spokojnie – mówi uczennica V Liceum Ogólnokształcącego w Lublinie. – Już podczas zdalnych lekcji nauczyciele mówili nam, żebyśmy się nie bali. Podkreślali, że mamy stopnie i odpowiadać będą tylko te osoby, którym zależy na uzyskaniu lepszych wyników. W mojej klasie takich osób dużo nie ma.
Reszta poszła na luzie i muszę powiedzieć, że jest fajnie.
W prawdzie lekcje są nieco dłuższe, bo na zdalnym nauczaniu były skrócone, ale są przerwy, które możemy spędzać razem i możemy spędzać czas razem po lekcjach. Na zdalnym niby też popołudniami mogliśmy się spotykać, ale nikomu nie chciało się bardzo wychodzić z domu.
– Nie wiem po co wróciliśmy, bo mamy już wystawione propozycje ocen i mamy już nie mieć sprawdzianów – mówi piątoklasista z jednej ze szkół z Kalinowszczyzny. – Najpierw to trochę mi się nie chciało, bo muszę rano wstawać. Jak uczyłem się w domu to mama mnie budziła 10 minut przed lekcjami i nie musiałem się ubierać. To było bardzo wygodne. Teraz jest trudniej rano się budzić, ale jest fajnie. Już nawet nie pamiętałem, że mam fajnych kolegów w klasie. Ale nie wszystkich. Niektórych nie lubię tak samo jak w tamtym roku. Ale i tak się cieszę, że wróciliśmy.
Spokojnie do wakacji
Zadowolenia nie kryją też nauczyciele.
– Ten moment, w którym działaliśmy hybrydowo, był dla mnie bardzo trudny. W szkole nie mieliśmy dobrego dostępu do internetu i najlepszego sprzętu pozwalającego wszystkim nauczycielom sprawnie pracować w tym samym czasie. Dlatego czasami trzeba było śpieszyć się do domu, żeby część lekcji prowadzić z niego, a potem znów do pracy żeby spotkać się przy tablicy – mówi jednak z lubelskich matematyczek. Prosi żeby nie podawać numeru szkoły, w której pracuje. – Teraz wszystko wraca do normy. A ja się cieszę, że sprostałam. Matematyka to trudny przedmiot, a podczas tych lekcji, które już mieliśmy przy tablicy widzę, że nawet tym słabszym uczniom udało się zrozumieć co im tłumaczę i całkiem nieźle sobie radzą.
– Zapowiedziałem, że zeszyty sprawdzę tylko chętnym – mówi nauczyciel chemii z Lublina. – We wszystkich oddziałach materiał mamy już prawie w całości przerobiony. Stopnie są. Jest kilka osób, które stacjonarnie chcą poprawiać sprawdziany. Poza tym będzie spokojnie. Uczniowie nie mają się czego bać. Spokojnie dobijemy do wakacji.