Ostatni w tabeli Anwil Włocławek będzie w sobotę rywalem Wikany-Startu Lublin. - Dorobek punktowy rywali na pewno nie odzwierciedla siły tej drużyny - przekonuje Łukasz Diduszko. Początek zawodów w hali Globus zaplanowano na godz. 19
Efekt nowej miotły zadziałał natychmiast. Najbliższy rywal "czerwono-czarnych” z nowym szkoleniowcem na ławce rozbił na wyjeździe Polpharmę 88:65. Później doznał jednak trzech kolejnych porażek, z: Treflem Sopot, PGE Turowem i ostatnio ze Stelmetem Zielona Góra 74:77.
Najlepszym strzelcem zespołu jest Amerykanin Chase Simon, ale zdobywa średnio tylko 13 punktów na mecz. W składzie są także Konrad Wysocki (11,5 pkt i 9 zbiórek), Seid Hajrić i kolejni gracze z USA: Brandon Brown oraz Deonta Vaughn. Ten ostatni mocno dał się we znaki Stelmetowi, zaliczając w miniony weekend 20 "oczek”
- Dokładna analiza najbliższego rywala jeszcze przed nami. Na sto procent nie można się jednak sugerować ostatnim miejscem w tabeli, bo Anwil jest zdecydowanie silniejszy. Ostatnio grali z bardzo silnymi rywalami i zaprezentowali się z dobrej strony - przekonuje Łukasz Diduszko i dodaje, jaki aspekt gry będzie kluczowy w sobotę.
- W ataku idzie nam coraz lepiej. Zdobywamy sporo punktów i rzucamy z lepszą skutecznością. Musimy się jednak poprawić w defensywie. I moim zdaniem właśnie obrona będzie kluczem do zwycięstwa. A dwa punkty są nam bardzo potrzebne. Nie mamy innego wyjścia i musimy ograć ekipę z Włocławka.
W Lublinie wszyscy żyli ostatnio skandalem podczas spotkania w Zgorzelcu, gdzie Bryon Allen został zaatakowany przez jednego z kibiców. Amerykanin w związku z tą sytuacją rozważał nawet wyjazd z Polski. Kibice i działacze Wikany-Startu mogą jednak spać spokojnie. Lider "czerwono-czarnych” nie ma zamiary opuszczać zespołu.
- To w ogóle nie powinno się wydarzyć. To wstyd, że doszło do takiej sytuacji. Dziękuję jednak wszystkim za wsparcie i informuję, że wszystko ze mną w porządku - powiedział Allen na oficjalnej stronie internetowej klubu.
Po wizycie w Zgorzelcu są także powody do optymizmu. Goście w wielu fragmentach walczyli z mistrzem Polski, jak równy z równym. Jeżeli utrzymają formę, to mogą powalczyć o trzecie zwycięstwo w Tauron basket Lidze.
- Jesteśmy beniaminkiem i cały czas się uczymy. Cieszy mnie przede wszystkim fakt, że wreszcie do zdobywania punktów włączyła się większa liczba graczy - oceniał trener Paweł Turkiewicz.