Rozmowa z Maciejem Szmatiukiem, obrońcą Górnika Łęczna
Podział punktów w meczu z Arką to jednak bardziej strata dwóch oczek niż zdobycie jednego, bo mieliście lepsze okazje na zdobycie bramki.
– Zdecydowanie tak. Zespół z Gdyni co prawda miał również swoje okazje, ale gdybyśmy zsumowali sytuacje, które sobie stworzyliśmy, a było ich o dobrych kilka więcej, to coś powinno wpaść do siatki, szczególnie w końcówce. Powinniśmy jakoś wepchnąć piłkę do bramki przeciwnika i to jakkolwiek, nawet brzuchem.
Ma pan na myśli tą sytuację kiedy piłka odbiła się ode brzucha Gersona i poleciała nad poprzeczką?
– Tak, to była piłka sytuacyjna i widać było, że Gerson chciał trafić do bramki. Nikt oczywiście nie ma o to pretensji bo to po prostu duży pech, że z odległości pół metra piłka trafiła go w ciało i nie wpadła do bramki. Wcześniej też mieliśmy kilka znakomitych szans i szkoda, że nie strzeliliśmy bramki bo wtedy mielibyśmy dwa punkty więcej.
Punkty w meczach u siebie uciekają, a na wyjazdach jest chyba jeszcze ciężej?
– Nie ma łatwych spotkań i każdy kolejny mecz jest bardzo ciężki. W tej lidze nie ma zresztą łatwych spotkań. Strata punktów w taki sposób szczególnie boli. Bo inaczej jest kiedy punkty uciekają po takim meczu gdzie nie ma się nic do powiedzenia i zespół nie stwarza sytuacji. Tymczasem z Arką udało nam się ich kilka stworzyć. Dwa tygodnie temu w starciu z Lechem przy stanie 1:1 w 90 minucie mieliśmy sytuację sam na sam z bramkarzem rywali, ale nie strzeliliśmy bramki, a za chwilę sami straciliśmy gola. Uciekają nam więc punkty w spotkaniach, w których powinniśmy je zdobywać.
Szukając pozytywów, zagraliście na „zero z tyłu”. Jednak Arka dziś była schowana za podwójną gardą.
– Gdynianie przede wszystkim bazują na tym, że dużo walczą, są dobrze poukładani taktycznie i grają dużo z kontrataku. W pierwszej połowie nie mogliśmy sobie z nimi po części poradzić. Natomiast po przerwie z naszej strony wyglądało to lepiej. To nie jest jednak tak, że Arka się kompletnie schowała bo gdybyśmy im pozwolili to by nas zaatakowali. Nie można powiedzieć, że rywale nie chcieli strzelić gola, ale my im to skutecznie utrudniliśmy. I skupiłbym się głównie na naszej grze. Mając takie okazje trzeba wygrywać, wtedy moglibyśmy się cieszyć z trzech oczek.
Teraz zagracie z na wyjeździe z Wisłą Płock.
– Wisła gra w kratkę i to pokazuje nieco ich styl. Niby są cofnięci, za bardzo się nie odkrywają, nie atakują, ale przeciwko nim też nie jest łatwo tworzyć sobie sytuacje. Wisła często próbuje strzelić gola z kontry lub stałego fragmentu gry. Szykuje się ciężkie spotkanie, jak zresztą co kolejkę. Nasza liga jest na tyle wyrównana że nie da się przewidzieć, gdzie i z kim będzie się grać ciężej. Jeżeli będziemy podchodzić do każdego meczu z odpowiednią ambicją i agresją to na pewno nam będzie łatwiej o korzystne rezultaty. Jednak to wszystko trzeba poprzeć umiejętnościami na boisku.