ROZMOWA Z Pawłem Sasinem, obrońcą Górnika Łęczna.
- Gratuluję ważnego zwycięstwa i ładnej bramki. Jeśli dobrze liczę, pierwszej od siedmiu lat w ekstraklasie.
– Fajnie, że udało mi się tę bramkę strzelić, a tym bardziej fajnie, że wygraliśmy, bo te punkty były nam bardzo potrzebne. Śmialiśmy się już troszkę, że w każdym klubie, gdzie byłem w ekstraklasie, przynajmniej tę jedną bramkę czy dwie strzelałem, a w Górniku dotychczas ta sztuka mi się nie udała, więc to było tylko kwestią czasu. Bardzo się cieszę, że udało mi się trafić do siatki tym bardziej, że ta bramka ułatwiła nam grę w dalszej części spotkania. Termalica musiała się otworzyć, mieliśmy okazje na kontry, wykorzystaliśmy je.
- No właśnie, bo do momentu strzelenia bramki zbyt wielu dogodnych okazji sobie nie stworzyliście.
– Rzeczywiście, tylko tę jedną Szymka Drewniaka, gdzie bramkarz obronił w pierwszej połowie. Fajnie, że w drugą połowę tak dobrze weszliśmy, poprawiliśmy rzutem karnym i później grało się już o wiele spokojniej, łatwiej. Wiedzieliśmy, że punkty są nam bardzo potrzebne, że to spotkanie gramy u siebie i punkty musimy zdobyć. Udało się i mam nadzieję, że to zwycięstwo pozwoli nam uwierzyć w siebie.
- Bardzo ważne jest także to, że zagraliście na zero z tyłu, bo ostatnio w obronie mieliście sporo problemów.
– To prawda. Zbyt wielu czystych kont nie udało się nam dotychczas zachować. Szybko traciliśmy bramki na początku, później musieliśmy gonić, co ustawiało mecze. Na pewno jest kluczem, żeby tych bramek nie tracić. To się udało, choć nie możemy powiedzieć, że zagraliśmy perfekcyjnie w obronie, bo ten początek mieliśmy troszkę zbyt nerwowy. Pierwsze pięć, dziesięć minut dopuściliśmy Termalicę do takich sytuacji, w których trochę zaśmierdziało, ale udało się to wybronić.
- Kolejny raz udowodniliście, że nie ma sensu tworzenie prognoz w oparciu o miejsca w tabeli, bo to nie zawsze ma wpływ na to, co dzieje się na boisku.
– Przyjechała trzecia drużyna w tabeli, my byliśmy na ostatnim miejscu. I choć przewaga Termaliki w tabeli jest duża, to na boisku tej różnicy nie było widać. W tej lidze można wygrać z każdym. Wcześniej pokazaliśmy to ogrywając Legię, teraz to potwierdziliśmy. Mam nadzieję, że to zwycięstwo doda nam trochę oddechu i wiary w siebie. Potrzebowaliśmy tego.
- Trochę pechowo, że gdy już udało się wam przełamać, to akurat został wam tylko jeden mecz do końca sezonu. I to z Legią. Legią, którą co prawda pokonaliście u siebie kilka miesięcy temu, ale dziś to zupełnie inny zespół.
– Zdecydowanie wrócili na właściwe tory. W lidze zaczęli piąć się w górę, zagrali świetny mecz ze Sportingiem w Lidze Mistrzów. Na pewno nie będziemy faworytem w tym spotkaniu. Ale to jest tak, że każdy oczekuje od Legii zwycięstwa, Legia musi, my tylko możemy. Nie mamy nic do stracenia. Zagramy bez presji, na luzie, a w takich okolicznościach łatwiej sprawić niespodziankę.
- Ze Sławomirem Nazarukiem zdobyliście cztery punkty, ale wszystko wskazuje na to, że kto inny zostanie waszym trenerem na stałe.
– Decyzja należy do góry. Nam, zawodnikom, pozostaje robić swoje. Trenować, grać, zdobywać punkty. Bez względu na to, kto będzie trenerem. Musimy zrobić wszystko, żeby ta ekstraklasa była w Łęcznej jak najdłużej.