Piotr Mazurkiewicz ponownie nie prowadzi treningów Górnika Łęczna. Szkoleniowca najprawdopodobniej zastąpi Szymon Gieroba
Wszystko ma się wyjaśnić na początku kwietnia, ale obecnie najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest pożegnanie się twórcy największych sukcesów Górnika z ekipą mistrza Polski.
Przypomnijmy, że to Piotr Mazurkiewicz w poprzednim sezonie doprowadził łęcznianki do pierwszego w historii zwycięstwa w Ekstralidze, a także w rozgrywkach Pucharu Polski. Następcą Mazurkiewicza zostanie najpewniej Szymon Gieroba, obecnie drugi trener drużyny. 30-latek już prowadzi zajęcia, a także opiekował się zespołem w starciu z AZS UJ Kraków. Tamten mecz Górnik wygrał 10:0.
– Na razie trener przebywa na zwolnieniu. Czy jestem gotowy, aby przejąć ekipę Górnika? Oczywiście, że tak. Każdy trener chce dostać szansę na najwyższym poziomie. Możliwość pracy z najlepszymi piłkarkami w Polsce, reprezentantkami naszego kraju to olbrzymia przyjemność – komentuje sytuację Szymon Gieroba.
Prawdopodobny opiekun Górnika nie jest anonimową postacią w lokalnym futbolu. Jako piłkarz grał na poziomie IV ligi w barwach BKS Lublin. Później występował także w Cisach Nałęczów i KS Dąbrowica. Jako trener ma znacznie ciekawsze osiągnięcia – był w sztabie szkoleniowym Górnika Łęczna i Podbeskidzia Bielsko-Biała. W tym drugim klubie ostatnio zresztą też był na stażu. – Wizja prowadzenia drużyny będzie dość podobna do tej, która obowiązywała za czasów trenera Mazurkiewicza. Pewne rotacje w składzie się pojawią, ale nie planuję rewolucji – dodaje Gieroba.
Jeżeli rzeczywiście dojdzie do zmiany na stanowisku trenera Górnika, to debiut Gieroby przypadnie na wyjazdowy mecz z Medykiem Konin. To szlagier rozgrywek, a oba kluby w tym sezonie to najpoważniejsi kandydaci do mistrzostwa Polski. Obecnie liderem tabeli jest Górnik, ale za jego plecami czai się Medyk, który ma do łęcznianek tylko dwa punkty straty. – To najlepszy debiut, jaki można sobie tylko wyobrazić. Jedziemy do Konina po trzy punkty, chociaż uważam, że ten mecz nie zadecyduje o losach tytułu – kończy Gieroba.