Rozmowa z Ivanem Brkicem, bramkarzem Motoru Lublin
- Jak to się w ogóle stało, że wylądowałeś w Motorze Lublin?
– W Azerbejdżanie spędziłem niemal trzy lata. Uznałem, że już wystarczy, chciałem spróbować czego nowego. Kiedy pojawiła się propozycja z Motoru byłem bardzo podekscytowany, że mogę zagrać w polskiej ekstraklasie. Neftci Baku to naprawdę wielki klub. Wszystko było tam niesamowite. Trzy lata to jednak sporo czasu, dlatego zdecydowałem, że pora zmienić otoczenie. Cieszę się, że trafiłem do Lublina i że mogę być teraz częścią tej rodziny, jaką tworzymy w klubie.
- Wiedziałeś w ogóle cokolwiek na temat polskiej ekstraklasy?
– Mam sporo znajomych, którzy u was grali. Czasami oglądałem też mecze, więc miałem swoje zdanie na różne tematy. Wiedziałem, że macie piękne stadiony, ale i kibiców, którzy chętnie pojawiają się na trybunach. Kiedy ta oferta do mnie dotarła, to od razu wiedziałem, że to jest właśnie coś dla mnie i że chcę się sprawdzić w Polsce, czy będę w stanie sobie poradzić. Przyjechałem tutaj z nastawieniem, że przede wszystkim chcę ciężko pracować i pomóc drużynie na tyle, na ile to będzie możliwe.
- Rozumiem, że znajomi też wypowiadali się pozytywie na temat PKO BP Ekstraklasy, a co z Motorem?
– Tak, pozytywów było mnóstwo. Jeżeli chodzi o Motor, to przyznam szczerze, że wcześniej za wiele o tym klubie nie wiedziałem. Kiedy zacząłem jednak pytać, to odpowiedzi też bardzo mi się podobały. Później miałem też rozmowę z trenerem, z dyrektorem sportowym i każda kolejna osoba, z którą miałem okazję pogadać, przekonała mnie, że to poważny klub, który ma duże ambicje. Dla mnie bardzo istotne było jednak także to, że jest tutaj niesamowita więź między wszystkimi i bardzo dobra atmosfera. Jak już mówiłem, mamy tutaj po prostu jedną wielką i szczęśliwą rodzinę. Naprawdę cieszę się, że tutaj trafiłem, jestem zaszczycony, że mogę grać w koszulce Motoru.
- Rozmawiamy przy okazji otwartego treningu dla kibiców, co w ogóle myślisz o takich wydarzeniach?
– To naprawdę świetna sprawa. Przecież na tym polega piłka. Nie ma tego sportu bez piłkarzy, ale i nie ma piłkarzy bez kibiców. To ważne, żeby nawzajem się wspierać, żeby była ta więź między nami, a fanami. Pokazują to na każdym meczu i możemy liczyć na ich wsparcie. Domowe mecze wyglądają naprawdę niesamowicie. Chciałbym podziękować kibicom za doping i zachęcić ich, żeby nadal przychodzili tak licznie na stadion. My ze swojej strony na pewno damy z siebie wszystko, żeby mieli powody do radości.
- Coś możesz powiedzieć na temat poziomu naszej ekstraklasy w porównaniu do piłki w Azerbejdżanie?
– Uważam, że poziom tutaj jest wyższy. Nie tylko, jeżeli chodzi o samą grę. Sporo rzeczy jest na lepszym poziomie, jak same boiska, stadiony i kibice.
- Wystarczyło tylko kilka kolejek, a już słychać głosy, że Ivan Brkić, to jeden z najlepszych bramkarzy w PKO BP Ekstraklasie...
– Przyznam, że też takie informacje do mnie dotarły, ale zupełnie się na tym nie skupiam. Dopiero zaczęliśmy sezon, a ja chcę robić swoje i być coraz lepszym, każdego dnia. Ja mogę być tym najlepszym bramkarzem, ale to nie ma znaczenia, na pierwszym miejscu jest drużyna, nasze punkty i nasze cele, które sobie założyliśmy przed sezonem.
- A jak podoba ci się Lublin? Miałeś okazję coś już zobaczyć?
– Jeżeli się nie mylę, to w Baku mieszka około 3,5 mln ludzi. To naprawdę ogromne miasto. Ja pochodzę jednak z małego miasteczka w Chorwacji, w którym mieszkało 5 tysięcy osób. Biorąc to pod uwagę, Lublin nadal jest duży. Już na początku wiele rzeczy mi się tutaj podoba. Przede wszystkim nie ma korków, tak naprawdę wszędzie mogę dotrzeć w 10 minut. Spotkam też sporo ludzi, którzy są mili i pomocni. Naprawdę jestem tutaj szczęśliwy.