Walczący o pozostanie w PKO BP Ekstraklasie Górnik Łęczna przegrał w piątkowy wieczór u siebie z Legią Warszawa 0:1. Dla podopiecznych trenera Kamila Kieresia była to druga z rzędu porażka w lidze. Z kolei mistrzowie Polski wydają się wychodzić z kryzysu i z każdym kolejnym meczem oddalają się od strefy spadkowej. Oto jak mecz w Łęcznej podsumowali obaj szkoleniowcy
Aleksandar Vuković, trener Legii
- Był to mecz, którego waga była bardzo istotna dla nas i dla Górnika. Przed spotkaniem pucharowym nasi rywale mieli serię trzynastu spotkań z jedną porażką, a my pokonaliśmy ich dwa razy w krótkim czasie, co bardzo doceniam.
- Doceniam też to, że w pierwszej połowie, kiedy gra ofensywna nie do końca nam się kleiła, nie traciliśmy głowy. Ważne, by w takich momentach nie popełniać błędów pod własną bramką i nie dać sobie strzelić gola. W drugiej połowie zagraliśmy lepiej. Maciej Rosołek dał dobrą zmianę. Jesteśmy już przyzwyczajeni, że Josue gra na tak wysokim poziomie. Bardzo dobre spotkanie rozegrali Bartosz Slisz i Mattias Johansson. Rosołek zdobył bardzo cenną bramkę, do czego nas przyzwyczaił. Tomas Pekhart czeka na gola, ale jestem przekonany, że te bramki wkrótce się pojawią. Duże gratulacje dla wszystkich moich piłkarzy.
Kamil Kiereś, trener Górnika
Zagraliśmy z Legią mecz ligowy po wcześniejszym meczu w Pucharze Polski. Przeanalizowaliśmy poprzedni występ i staraliśmy się wyciągnąć odpowiednie wnioski. W pierwszej połowie zagraliśmy poprawnie pod względem taktycznym. Mecz był w miarę wyrównany. Nasze ustawienie było inne niż w poprzednim tygodniu w Warszawie. Naszym głównym celem było wyeliminowanie z gry Josue i na pewno w pewnym stopniu nam się to udało. W pierwszej połowie brakowało dogodnych sytuacji do strzelenia bramki. Wynik bezbramkowy odzwierciedlał przebieg spotkania. Najwięcej zagrożenia obie drużyny stwarzały po stałych fragmentach gry. Było kilka strzałów, w tym głową, ale nie były to jakieś groźne sytuacje. Ta część meczu była wyrównana i dawała spore nadzieje przed kolejną.
Drugie 45 minut zagraliśmy słabiej. Zabrakło nam energii, zdecydowania i konsekwencji. Jeśli się konsekwentnie odbiera piłki, ale nie ma w tym właściwego wyprowadzenia piłki czy odpowiedniej współpracy linii defensywy i ofensywy, to ciężko o korzystny rezultat. Niestety Legia dosyć często zamykała nas na własnej połowie.
Bramka, którą straciliśmy padła po błędzie w ustawieniu na lewej stronie. Jeszcze sobie na spokojnie przeanalizuję tę sytuację, ale tak to wyglądało na pierwszy rzut oka. Starałem się reagować. Najpierw personalnie, później w ustawieniu drużyny. Przeszliśmy z ustawienia 5-3-2 na 4-4-2. Mimo to Legia kontrolowała przebieg gry i udało im się dowieźć korzystny rezultat. Poza sytuacją Bartka Śpiączki z ostatniej minuty, nie stworzyliśmy większego zagrożenia pod bramką Legii.
W porównaniu z meczem w Płocku zagraliśmy lepiej taktycznie, ale to i tak nie był ten Górnik jaki chcą oglądać kibice. Wynik najlepiej oddaje fakt, że czegoś w naszej grze zabrakło. Mieliśmy niedawno serie siedmiu zwycięstw. Teraz znowu jesteśmy w małym dołku.
Rywalizacja w lidze będzie trwać do końca. Tabela nieraz pokazywała, że różne rzeczy się dzieją, zwłaszcza w końcówce sezonu. Nieraz w historii pracy trenera przeżywałem podobne momenty i niejednokrotnie udawało się wyjść z nich zwycięsko. Moja historia daje mi motywacje i wiarę w to, że nadejdą lepsze dni i wszystko jest nadal możliwe. Będziemy ciężko pracować na treningach, by znów wrócić na zwycięską ścieżkę.