Rozmowa z Grzegorzem Boninem, kapitanem Górnika Łęczna
- Od poniedziałku trenujecie pod okiem Tomasza Kafarskiego. Doszło już do zmian w formie przygotowań?
– Najważniejsze, że pojawił się trener, który wszystkim zarządza. Mamy zmianę taktyki, jest też nas coraz więcej. W meczu z Motorem próbowaliśmy pewnych rozwiązań po raz pierwszy. Do przerwy w ofensywie wyglądało to w miarę dobrze, ale w obronie mamy jeszcze problemy.
- Jaka jest ta nowa wizja trenera?
– Przede wszystkim inne ustawienie. Reszta się nie zmienia. Nadal będziemy chcieli atakować wyżej, odbierać piłki i grać ofensywnie. Musimy też skompletować kadrę, bo na razie tylko 11 zawodników ma podpisane kontrakty. Paru graczy jeszcze brakuje, ale damy radę.
- Jak zespół zapatruje się na dotychczasowe zmiany?
– Ciężko powiedzieć, bo to dopiero początek pracy z nowym trenerem. Mieliśmy dobrego rywala, żeby pewne rzeczy przetestować, bo Motor gra w niższej lidze. Mogliśmy sobie pozwolić na błędy i to było widać. Po przerwie na boisku w naszych barwach było dużo nowych twarzy, grających w innym ustawieniu. Trzeba patrzeć przede wszystkim na grę z pierwszej połowy. A w niej brakowało nam asekuracji przy stracie piłki. Motor prostymi środkami dochodził do sytuacji bramkowych.
- Przyjście nowego szkoleniowca wywołało optymizm?
– Tak. Wiedzieliśmy, że okres, w którym nie mamy trenera potrwa około tygodnia. Wiadomo, że po spadku z ligi zespoły zawsze czekają przebudowy. W naszym przypadku jest ona bardzo duża. Jednak zachowaliśmy swój trzon i ekipę, która trzymała szatnię w ryzach. Wierzymy, że gdy dojdzie do nas paru nowych zawodników, to damy sobie radę w I lidze.
- A pan zostanie w drużynie?
– Tak. Przedłużyłem swój kontrakt o dwa lata. Wszystko wskazuje na to, że w Górniku zakończę swoją karierę. Potrzebowałem stabilizacji. Mam dzieci w wieku szkolnym i chciałbym związać się z tym regionem. Jak skończy mi się obecna umowa będę miał 36 lat. Mam nadzieję, że zdrowie będzie dopisywać i będę mógł pomagać drużynie. Bardzo cenie ten klub i dobrze się tu czuję. Żadna zmiana nie była mi potrzebna.
- Ale na pewno miał pan jakieś oferty...
– Zainteresowanie było, ale nie ma już o czym mówić.
- Jak to teraz wszystko w Górniku poukładać? Czasu do rozpoczęcia sezonu zostało niewiele.
– Rozgrywki niebawem startują, ale liga jest długa. Nie możemy patrzeć tylko przez pryzmat sparingów i pierwszych kolejek, które będą wielką niewiadomą. Tak naprawdę przygotowania zaczęliśmy dopiero od przyjścia trenera Kafarskiego. W poprzednim tygodniu ciężko było o koncentrację. Trochę późno zaczęliśmy, ale wierzę, że dobrze skończymy.
- Jednak deklaracji o co będzie grać w tym sezonie trudno się w tej chwili podjąć?
– Pamiętam, że jak przychodziłem tu cztery lata temu, bo było tak samo. Też nie było żadnych deklaracji, a po pierwszych trzech kolejkach każdy skazywał nas na spadek z pierwszej ligi. Podchodzimy do tego spokojnie. Czekają nas długie i ciężkie rozgrywki, ale jesteśmy na to przygotowani. Czas pokaże o co będziemy walczyć. Musimy jesienią pozdobywać jak najwięcej punktów, żeby mieć spokój na wiosnę.