Niespodziewanie po meczu Motoru z Zagłębiem na konferencji prasowej pojawił się Zbigniew Jakubas – większościowy udziałowiec klubu, a od 15 czerwca także jego prezes.
Ostatnio można było usłyszeć mnóstwo zarzutów, że w Motorze kwestie organizacyjne nie nadążają za tymi sportowymi. Potwierdził to także kilka dni temu trener Goncalo Feio.
Co na to Jakubas? – Do tej pory nie zajmowałem się klubem, myślałem, że zrobią to za mnie osoby, które powinny się na tym znać. Od 15 czerwca jestem prezesem, sam się do tej roli oddelegowałem i biorę za to odpowiedzialność – przyznał większościowy udziałowiec ekipy z Lublina.
Nie jest tajemnicą, że obecnie w klubie zatrudniona jest garstka osób, a brakuje chociażby rzecznika prasowego.
– Budujemy teraz cały sektor administracji. Marketing i obsługa sponsorów nie istniały. Gonzalo zbudował cześć sportową, bo się na tym znał. Ta organizacyjna była bez wsparcia, ale teraz się tym zajmujemy. To kwestia dwóch miesięcy i będzie wszystko hulało. Mamy księgową, dyrektor finansową i dwie osoby, które za moment będą zatrudnione. Musimy jednak poczekać, aż dobrzy pracownicy zwolnią się ze swoich obecnych stanowisk – wyjaśnia Jakubas.
Nowy prezes klubu z Lublina wypowiedział się także na temat swoich poprzedników, czyli Marty Daniewskiej i Pawła Tomczyka.
– Ani pani prezes, ani pan prezes nie poradzili sobie z tym, nie tworząc tak naprawdę niczego. Jestem w Motorze de facto od 15 czerwca. Zdecydowałem się na prezesurę, widząc, że każdy prezes będzie miał problem ze sprostaniem wymaganiom, które słusznie ma trener Feio, bo bez dobrego zaplecza nie zbuduje się dobrego sportu, możecie mnie rozliczyć na koniec września – przyznał Jakubas.
Na pierwszej części konferencji prasowej można było się również dowiedzieć, dlaczego w ostatnich dniach sklepik Motoru w Galerii Olimp był zamknięty.
– Pracowały tam cztery osoby. W czerwcu opuściły sklep, wzięły klucze i… zniknęły – wypalił Jakubas. – Taka niestety jest prawda. Zatrudniamy nowych pracowników, więc ten temat też się rozwiąże, jak również wszelkie zakupy do sklepu. Musimy to po prostu stworzyć od nowa, ponieważ to nie istniało i cały czas kuleje – dodał.
Dopytywany, dlaczego pracownicy nie otrzymali propozycji nowych umów pod koniec czerwca wyjaśnił jeszcze, że w tym czasie klub pracował nad transferami.
– Osoby, które chciały pracować są z nami nawet, jeżeli umowy nie były gotowe 1 lipca, a pięć dni później. Umowy nie były gotowe, bo mieliśmy sześć trudnych transferów. A dodatkowo wykupowanie zawodników z wypożyczeń i inne negocjacje. Zajmowała się tym garstka ludzi. Byłem teraz przez trzy tygodnie na urlopie i poświęcałem Motorowi mniej więcej osiem godzin dziennie. Przykład? Choć nie było mnie jeszcze wtedy w klubie, zapłaciliśmy teraz karę 70 tysięcy złotych z odsetkami, ponieważ za 2019 i 2020 rok nie był naliczany ZUS od umów-zleceń. Takich mieliśmy w tym klubie prezesów geniuszy. Połykamy takie żaby i ciągle się pojawia coś nowego – mówi Jakubas.
Nie było też żadnych rozmów z trenerami, którzy mieliby zastąpić Gonzalo Feio,
– Nie rozmawiałem z żadnymi trenerami, to jest kłamstwo, odkąd Gonzalo jest u nas z nikim nie rozmawiałem. Nie było z naszej strony żadnego impulsu na szukanie trenera – zapewnia prezes Motoru.