Piłkarze Motoru na koniec roku zremisowali w Elblągu z tamtejszą Olimpią 1:1. Wynik otworzyli gospodarze, ale jeszcze przed przerwą żółto-biało-niebiescy doprowadzili do wyrównania. A w końcówce spotkania bliżej zwycięstwa była drużyna Przemysława Gomułki. Jak zawody oceniają trenerzy?
Goncalo Feio (Motor Lublin)
– Mecz na pewno intensywny pomiędzy drużynami, które pokazały charakter, nieustępliwość i wolę walki. A do tego mecz, który w pierwszej połowie był lepszy niż w drugiej. Skupiając się na moim zespole, to wiedzieliśmy się, że przyjeżdżamy do rywala, który ma pomysł na grę i charakter. I że będzie to mecz między drużynami, które pressują, które chcą grać wysoko na połowie przeciwnika i mecz, który trzeba będzie kompleksowo kontrolować. Po błędzie przy asekuracji stałego fragmentu gry, błędzie za który jako trener ja jestem odpowiedzialny straciliśmy bramkę na 0:1 pomimo tego, że dobrze weszliśmy w spotkanie. Z upływem pierwszej części mieliśmy jednak tyle sytuacji, że zasłużyliśmy na to, żeby zdobyć gola. W drugiej połowie, to było spotkanie intensywne, w którym doszło do wielu sytuacji „stykowych”, walki o drugą piłkę i pojedynków fizycznych. Oprócz tego, że w takim meczu trzeba dorównać przeciwnikowi w agresji, charakterze i intensywności musimy więcej grać w piłkę, a tego nam zabrakło: zmiany strony, wykonywania planu. Jesteśmy jednak w fazie rozwoju i tym razem zabrakło nam panowania nad meczem z piłką po przerwie. Trzeba jednak docenić przeciwnika, przyznać, że to trudny teren i z jednej strony nie jesteśmy zadowoleni, bo Motor Lublin się cieszy tylko, kiedy wygrywa, a z drugiej ten punkt trzeba szanować. Przede wszystkim dlatego, że po przerwie nie zrobiliśmy tyle, żeby ten mecz wygrać.
- Po 16 minucie mecz stracił na jakości…
– Nie zgadzam się. Grały dwie drużyny z pomysłem na grę. Mam za sobą 10 mecz w roli trenera Motoru i rzadko kto potrafił do tej pory swój pomysł realizować przeciwko nam. U nas pierwsza połowa nie była taka zła, doprowadziliśmy do kilku sytuacji zarówno po ataku szybkim, jak i pozycyjnym. Druga połowa, to za mało piłki nożnej, a za dużo walki. Tak się jednak dzieje, bo to nie jest gra na faul. Wszyscy wiedzieli, co się działo w drugiej połowie. Ciężko złapać płynność, kiedy sędzia nie panuje nad pewnymi rzeczami. Są zawodnicy, którzy powinni dostać po drugiej żółtej kartce i może mecz wyglądałby inaczej. Jeżeli sędzia pozwoli na taki poziom agresji, to piłkarze to wykorzystują z jednej i drugiej strony. To była gra na faul zamiast na bramki. Zgadzam się, że w drugiej połowie poziom spadł. My musimy się na tyle rozwijać, żeby bardziej dominować w takich meczach pod względem piłkarskim. Po przerwie tego nie robiliśmy i to jest moja odpowiedzialność.
Przemysław Gomułka (Olimpia Elbląg)
– Trafiły na siebie dwie drużyny z całkiem innymi możliwościami. Uważam, że Motor jest mega zorganizowany. To jest inny świat, jak ja zobaczyłem ile osób jest w sztabie i jakie mają warunki, to stwierdzam, że to jest inny świat. A my dobrym przygotowaniem naszej drużyny pokazaliśmy, że na boisku jesteśmy w stanie rywalizować z takim przeciwnikiem. Możemy jednak rywalizować raz, czy dwa, ale ciężko jest to robić 20 razy, jeżeli rywal ma tak dużą przewagę. Było widać, że są na nas dobrze przygotowani. To były dwie drużyny, które były bardzo intensywne i które chciały wygrać. W pierwszej połowie bardzo dobrze kontrolowaliśmy grę z piłką przy nodze i zdobyliśmy bramkę po stałym fragmencie przeciwnika. Potem momentami potrafiliśmy się utrzymać przy piłce, ale nie było finalizacji. Za dużo energii straciliśmy też na rzeczy, które nie mają wpływu na mecz. Byliśmy bardziej zajęci sobą i dyskusją z sędzią niż grą. Dostaliśmy słuszną bramkę na 1:1, uważam, że mieliśmy duże problemy z obroną przedpola. Rywale mieli kilka okazji gdzie mogli z 20, 18, czy 16 metrów oddać strzał. Potrafiliśmy to wyblokować. W przerwie to skorygowaliśmy i na tym przedpolu było już lepsze zabezpieczenie. Później mecz był już szarpany. Widać było, że Motor chciał, my mieliśmy chwilę, że odpoczywaliśmy na swojej połowie i nie wykorzystaliśmy okazji, żeby wyjść z szybkim atakiem. Koniec końców to my mieliśmy piłkę meczową, ale jej nie wykorzystaliśmy. Jakby się udało trafić, to byłoby znakomicie. Z przebiegu meczu 2:1 byłoby jednak niesprawiedliwe, remis jest sprawiedliwy dla obu drużyn. Za intensywność i przygotowanie obie drużyny zasłużyły na trzy punkty, ale w tym sporcie nie da się dać obu zespołom przyznać trzech punktów. Dlatego trzeba się cieszyć z jednego i patrzeć do przodu. Postaramy się teraz wykorzystać te 105 dni przerwy, żeby zbierać punkty także w kolejnych meczach.
- Po 16 minucie mecz stracił na jakości…
– Pierwsze 15-16 minut to było świetne widowisko. Gdyby to trwało 90 minut, to nie oglądalibyśmy tego meczu na TVP tylko na Polsacie Sport Premium o godz. 21 w Champions League. To nie jest przypadek, czemu tutaj siedzimy i czemu jest to tylko 16 minut. W tej lidze ciężko jest obejrzeć taką intensywność, taki poziom i takie umiejętności z piłką przy nodze nawet przez 16 minut. Później było widać, że jedna drużyna się bardzo szybko cofała. Motor potrzebuje 4-5 sekund, żeby się odbudować całą drużyną. Przez cały tydzień zwracaliśmy na to uwagę. Jak stoi 11 zawodników razem z bramkarzem przed piłką nie jest łatwo znaleźć miejsce. Dlatego będziemy pracować nad tą cierpliwością. Później były momenty, kiedy my dominowaliśmy, ale Motor też. To są zawsze momenty i decyzje, im gramy w wyższej lidze, tym decyzje są bardziej trafne. Niżej trzeba czasu, trzech-czterech sytuacji. Naszym celem jest to, żeby decyzyjność była lepsza. Ja z przebiegu meczu jestem zadowolony, bo graliśmy z drużyną, która nie jest już Motorem Lublin z 12 miejsca, tylko drużyną, która potrzebuje pięciu minut, żeby wszyscy wysiedli z autokaru, bo jest ich tak dużo. Przyjechało do nas 22 zawodników, a można mieć w kadrze 20. Jeżeli ktoś miałby problem z brzuchem, to było jeszcze dwóch graczy na trybunach, którzy mogą ich zastąpić. To jestem przygotowanie i profesjonalizm. Tu się zderzyły dwa kluby, które mają całkiem inne możliwości, ja jestem dumny, ze moja drużyna była w stanie tutaj rywalizować. To nie jest Motor Lublin z drugiej kolejki, kiedy biegał od prawej do lewej strony i nie wiedział, co się dzieje. Spójrzmy na tabelę i punkty od zmiany trenera. Można powiedzieć, że to były dwie drużyny, które były na fali i na topie. To trzeba porównać, a ja już mówiłem, że czarodziejem nie jestem i nigdy nie będę. Staram się wyciągnąć, jak najwięcej z klubu i z tych chłopaków. Będzie ciężko utrzymać ten poziom, ale zrobimy wszystko, żeby to zrobić.