Wisła jeszcze w 82 minucie prowadziła na „Suchych Stawach” z Hutnikiem 2:0. W końcówce puławianie stracili jednak zwycięstwo. Hutnik wyrównał po golu w siódmej, dodatkowej minucie spotkania.
Przed tygodniem Duma Powiśla szybko rozstrzygnęła zawody z GKS Jastrzębie. Już po 16 minutach prowadziła 2:0, a ostatecznie wygrała czterema bramkami. W sobotę piłkarze Mariusza Pawlaka też szybko „napoczęli” rywala. W siódmej minucie świetną akcję przeprowadził Mateusz Klichowicz, który po solowym rajdzie minął kilku rywali, a na koniec posłał piłkę do siatki.
W 12 minucie wydawało się, że wychodzący zza pleców obrońców Klichowicz znowu znajdzie się w doskonałej sytuacji. O dziwo arbiter podniósł jednak chorągiewkę. 120 sekund później na prawym skrzydle dobrze pokazał się Mateusz Kaczmarek, który „wjechał” między dwóch obrońców, minął trzeciego, ale uderzył obok słupka.
Gospodarze najlepszą szansę na wyrównanie mieli w 35 minucie. Mark Assinior dostał dobre podanie w pole karne, ale naciskany przez rywala uderzył prosto w Piotra Zielińskiego, a ten zdołał odbić futbolówkę na rzut różny. Po centrze z narożnika boiska dwa razy świetnie strzały rywali blokował Łukasz Wiech i do przerwy było 0:1.
Po zmianie stron bardziej aktywny był Hutnik, ale trudno się dziwić, skoro Wisła miała wynik, to mogła spokojnie czekać na to, co wymyślą rywale. Mieli inicjatywę, ale brakowało klarownych okazji. Dopiero po godzinie gry i akcji Miłosza Draga ładnie z powietrza uderzył Krystian Lelek. Znowu na posterunku był jednak Zieliński. Szybko przenieśliśmy się pod drugą bramkę, gdzie Dawid Retlewski wychodził sam na sam,. Dogonił go Adrian Piekarski i w ostatniej chwili wybił piłkę.
Wisła po przerwie miała problem, żeby wypracować sobie dogodną sytuację, ale od czego są stałe fragmenty gry. Kilkadziesiąt sekund później zrobiło się 0:2. Krystian Puton świetnie wrzucił w pole karne z rzutu wolnego, a w szesnastce idealnie znalazł się Retlewski, który głową strzelił pod poprzeczkę. W tym momencie wydawało się, że jest po zawodach. Ekipa z Krakowa grała jednak do końca. I w 83 minucie złapała kontakt. Krzysztof Iwanicki świetnie huknął z kilkunastu metrów, a piłka odbiła się od poprzeczki, trafiła w plecy bramkarza i wylądowała w siatce.
Miejscowi uwierzyli, że będą jeszcze w stanie wywalczyć przynajmniej punkt. Ze względu na kilka przerw w grze sędzia do regulaminowego czasu gry dorzucił sześć minut, ale goście „ukradli” jeszcze sporo czasu, dlatego drużyny grały nawet 180 sekund dłużej. I w doliczonym czasie gry jednak zrobiło się 2:2. Po akcji lewym skrzydłem i zagraniu wzdłuż bramki Dominik Banach mógł wybić piłkę, ale ta przetoczyła się między jego nogami, z czego skorzystał Marcin Miechówka i z najbliższej odległości umieścił w siatce.
W dziewiątej, dodatkowej minucie puławianie mogli przechylić szalę na swoją stronę. Ednilson zagrał z lewego skrzydła do Adriana Paluchowskiego, ten wziął obrońcę na plecy, obrócił się i uderzył minimalnie obok słupka. Efekt? Zamiast trzech punktów zespół Mariusza Pawlaka dopisał do swojego konta tylko „oczko”.
Hutnik Kraków – Wisła Puławy 2:2 (0:1)
Bramki: Zieliński (83-samobójcza), Miechówka (90+7) – Klichowicz (7), Retlewski (64).
Hutnik: Królczyk – Andrzejewski, Głogowski (90 Nowakowski), Jurkowski, Marcinkowski, Lelek, Drąg, Zawadzki, Świątek (72 Iwanicki), Kielin, Assinor (78 Miechówka).
Wisła: Zieliński – Cheba (53 Gvozdenović), Wiech, Majewski, Banach, Kaczmarek (79 Kołtański), Skałecki, Puton, Ryszka (79 Kona), Klichowicz (88 Ednilson Furtado), Retlewski (79 Paluchowski).
Żółte kartki: Jurkowski, Lelek.
Sędziował: Szymon Łężny (Kluczbork).