O takich meczach mówi się, że jedna drużyna musi, a druga tylko może. Murowanym faworytem w środowym ćwierćfinale będzie Raków Częstochowa. Piłkarze Motoru nie mają jednak nic do stracenia i na pewno postarają się o niespodziankę. Pierwszy gwizdek arcyciekawego spotkania w Lublinie o godz. 20.30. Transmisję będzie można również obejrzeć na Polsacie Sport.
Żółto-biało-niebiescy wcześniej dwa razy grali w ćwierćfinale Pucharu Polski, ale jeszcze nigdy w historii klubu nie awansowali do najlepszej czwórki. Czy uda się za trzecim podejściem? Kibice w Lublinie marzą o wyeliminowaniu wielkiego faworyta, ale trudno w tym momencie wyobrazić sobie trudniejszego rywala. W końcu Raków dwa razy z rzędu wygrał te rozgrywki, a od dawna przewodzi tabeli PKO BP Ekstraklasy i jest głównym kandydatem do tytułu mistrzowskiego.
Dodatkowym smaczkiem spotkania są oczywiście trenerzy obu ekip. Goncalo Feio był przecież w sztabie Marka Papszuna. Na dodatek w ekipie z Częstochowy pracował obecny prezes i dyrektor sportowy Motoru Paweł Tomczyk.
– Goncalo to był mój bliski współpracownik przez 2,5 roku. Wiele pomógł mi i drużynie, ale życie toczy się dalej i nie gramy już w jednej ekipie, tylko jesteśmy rywalami – mówił na antenie Polsatu Sport Marek Papszun.
A na konferencji prasowej przed spotkaniem w Lublinie dodawał. – Chcemy awansować do półfinału, taki jest cel i z takim nastawieniem wyjechaliśmy do Lublina. Co do spraw taktycznych, naturalne jest ze znamy siebie, bo razem pracowaliśmy. Widać w drużynie Motoru wiele zasad, które znamy i druga strona też pewnie zna. W tej sytuacji zdecyduje boisko. My gramy w określonej powtarzanej swojej strategii i Motor też jest drużyną, po której widać, co chce grać i jakie zasady ten zespół ma wpojone. Dość łatwo nam i Motorowi będzie się do tego meczu przygotować, ale to zawodnicy grają i to oni będą te plany realizowali. To co my trenerzy możemy zaproponować, to bardziej praca długofalowa, niż przygotowanie do tego meczu, bo czasu jest mało – przekonuje szkoleniowiec Rakowa.
Goście na Arenie będą musieli sobie radzić bez kilku ważnych zawodników. Fabian Piasecki w poprzednim tygodniu przeszedł zabieg i powoli wraca do zdrowia. To samo można powiedzieć na temat Szymona Czyża. Trzecim zawodnikiem, którego trener Papszun nie będzie miał do dyspozycji jest Zoran Arsenić. – Ćwiczy już indywidualnie, ale nie będzie do dyspozycji w Lublinie. Reszta zawodników już tak – zapewnia szkoleniowiec „Medalików”.
A czy trener zdecyduje się na sporo zmian w składzie? – Trudno powiedzieć. Dopiero po wtorkowym treningu będziemy wiedzieć więcej, trzeba sprawdzić, jaki jest stan fizyczny zawodników. Dopiero wtedy będziemy podejmowali decyzje. Wariant bez klasycznej dziewiątki w Lublinie? Jest to możliwe – dodaje Marek Papszun.
Jeżeli chodzi o Motor, to trener Feio też nie ma nowych zmartwień, jeżeli chodzi o kadrę. Michał Żebrakowski i Damian Sędzikowski od dawna są wyłączeni z gry. Z kolei Marcel Złomańczuk ma być gotowy dopiero na niedzielne spotkanie z GKS Jastrzębie.
Trener Feio zapewnia, że żadna presja nie będzie w środę ciążyć na jego piłkarzach. – Presja to ostatnia rzecz, która nam towarzyszy przed tym meczem. Presja jest po drugiej stronie. U nas jest za to dobra energia i entuzjazm. Możemy wykonać historyczny krok, bo nigdy klub nie był w półfinale. Indywidualnie każdy może pomarzyć o byciu w następnej rundzie, to jest cos co nas napędza – zapewnia szkoleniowiec ekipy z Lublina.
I dodaje, że to nie będzie pojedynek trenerów obu drużyn.
– To nie będzie mecz Papszun – Feio tylko Motor – Raków. Przygotowujemy się, jak do każdego innego meczu i każdy z nas chce wygrać. Wiem, jaki Raków ma sztab, jak dobrze pracują i wiem, że będziemy dobrze przeanalizowani. Ja wiem jednak wszystko o Rakowie, a oni nie wiedzą wszystkiego o nas. Wiedzieć to jednak jedna rzecz, a druga przełożyć do na boisko. Uważam jednak, że przewaga w tym względzie jest po naszej stronie. Nie uważam też siebie za ucznia trenera Papszuna. To najlepszy polski trener w tej chwili, był jednym z kandydatów na selekcjonera reprezentacji Polski, a jego osiągnięcia mówią same za siebie. Odbieram jednak tę współpracę na zasadzie partnerstwa i oczywiście są rzeczy, które u trenera mnie inspirowały do dalszego rozwoju. Wierzę, że tak samo było w drugą stronę – mówi trener Feio.
A czy sądzi, że Raków rzeczywiście jest na początku rundy wiosennej w nieco słabszej formie?
– To jest tak naprawdę tylko odczucie, że mają słabszy moment. To uczucie jest związane z tym, że podczas obozu w Turcji mieli zupełnie inne warunki, boiska i przeciwników. Rywalami były drużyny nie dające się zdominować, dlatego grali na fazy przejściowe. Jak się zaczęła liga, to boiska są słabsze, a w ekstraklasie Raków spotkał niskie bloki defensywy. Myślę, że to jest kluczowe, bo w meczach kontrolnych grali sparingi z rywalami europejskimi, a rzeczywistość ligowa jest inna, także pod względem taktycznym – przekonuje szkoleniowiec.
A jaki ma plan na zatrzymanie ekipy z Częstochowy?
– Do tej pory zawsze byliśmy dobrze przygotowani i ten mecz nie będzie wyjątkiem. Wartości, które nas charakteryzują i fundamenty, którym jesteśmy wierni nie zostaną zmienione, także w tej sytuacji. Nie ma znaczenia, z kim gramy. Mimo szacunku, jaki mamy do przeciwnika, do przyszłego mistrza, dla nas najważniejsze jest podejście do naszej gry. Będziemy bazować na rozwiązaniach, które znamy. W tej drużynie jest sporo ambitnych ludzi, którzy chcą się piąć w górę. Charakter, ambicja i wiara w tej grupie, w piłkarzach jest duża, więc to jest najważniejsze, piłkarze w to wierzą i chcą osiągnąć cos wyjątkowego – zapewnia opiekun żółto-biało-niebieskich.