Piłkarze Chełmianki przed wizytą w Połańcu nastawiali się na bardzo trudną przeprawę. Podczas spotkania okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malowali. Drużyna Grzegorza Bonina prowadziła 1:0 i 3:1, a od 70 minuty grała w liczebnej przewadze. Niestety, nie wykorzystała szansy i w piątej minucie doliczonego czasu gry dała sobie wydrzeć pewne wydawałoby się zwycięstwo.
W pierwszej połowie gra była wyrównana. W 41 minucie Bartłomiej Korbecki dał jednak prowadzenie biało-zielonym, a przy okazji zdobył swojego siódmego gola w tym sezonie. Goście długo się jednak nie cieszyli. 180 sekund później na 1:1 trafił Oskar Łąk. I do przerwy zostało po jeden.
Więcej działo się w drugiej odsłonie. Między 69, a 74 minutą dwa ciosy zadali piłkarze z Chełma. Na 2:1 trafił Jakub Karbownik, a po chwili wynik jeszcze poprawił Jakub Knap. A skoro Czarni grali też w dziesiątkę po „czerwieni” dla Mateusza Chmielowca, to wydawało się, że jest po zawodach.
Gospodarze nie zamierzali jednak rezygnować z walki przynajmniej o punkt. W samej końcówce regulaminowego czasu gry zaliczyli kontaktowe trafienie. A w piątej dodatkowej minucie wyrównali. To Chełmianka miała aut na wysokości pola karnego przeciwnika. Dała się jednak zbyt łatwo skontrować. Świetnie zachował się też Adrian Gębalski, który odwrócił się z piłką w polu karnym i uratował remis dla swojego zespołu.
– Wiadomo, w jakich okolicznościach straciliśmy te dwa punkty – w doliczonym czasie gry. Tym bardziej szkoda tego remisu, że graliśmy w przewadze. Trzeba to jakoś przetrawić. Przeciwnik był ciężki, ale zagraliśmy jeden z naszych lepszych meczów. Druga połowa układała się po naszej myśli, byliśmy lepsi i mogliśmy jeszcze coś strzelić – mówi Grzegorz Bonin, trener Chełmianki.
– Nie zapowiadało się nawet w końcówce, że rywale zdobędą bramkę. Straciliśmy jednak drugiego gola po stałym fragmencie. Później zabrakło cwaniactwa. Daliśmy się skontrować po naszym aucie. Można było na milion sposobów rozegrać akcję, a wybraliśmy źle, nie przerwaliśmy jej też na środku boiska. Jesteśmy wkurzeni, ale taka jest piłka. Mam nadzieję, że wyciągniemy wnioski, bo mamy młody zespół, który ciągle się uczy. Dlatego dalej będziemy robić swoje. Pozytywne jest to, że na trudnym terenie dobrze graliśmy w piłkę i wygrana naprawdę była blisko. Ciężko to wytłumaczyć, ale różne rzeczy przeżyłem w piłce – dodaje szkoleniowiec.
Czarni Połaniec – Chełmianka Chełm 3:3 (1:1)
Bramki: Łąk (44), Żądło (88), Gębalski (90+5) – Korbecki (41), Karbownik (69), Knap (74).
Czarni: Wieczerzak – Misztal, Bakowski, Bawor, Smoleń (76 Załucki), Wiktor (65 Wójcik), Mucha (76 Gębalski), Chmielowiec, Kałaska (22 Guca), Łąk (46 Żądło), Martinez.
Chełmianka: Grzywaczewski – Wiatrak, Piekarski, Stępień, Perdun (65 Pendel), Bednara (65 Nowak), Groborz, Ofiara, Mroczek (70 Knap), Karbownik (76 Bobrov), Korbecki (76 Konojacki).
Czerwona kartka: Chmielowiec (Czarni, 70 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Maciej Górski (Kraków).