Lublinianka w trzech meczach rundy wiosennej wywalczyła cztery punkty. W sobotę nie dość, że piłkarze Marka Sadowskiego przegrali po golu z rzutu karnego w doliczonym czasie gry, to na dodatek zostali wykartkowani.
Derby w Świdniku były typowym meczem na remis. Piłkarze obu drużyn walczyli na całego, ale mieli duże problemy ze stwarzaniem podbramkowych sytuacji. W samej końcówce Paweł Lipiec staranował Kamila Oziemczuka i sędzia mimo protestów gości podyktował rzut karny. Odpowiedzialność wziął na siebie najlepszy strzelec grupy lubelsko-podkarpackiej Wojciech Białek. I z jedenastu metrów zdobył swojego 22 gola w sezonie. Dla zespołu ze Świdnika trzy punkty były bezcenne. Żółto-niebiescy mając w zanadrzu zaległy mecz z Wólczanką Wólka Pełkińska i tak wskoczyli do pierwszej ósemki.
Nad kreską nadal są podopieczni trenera Sadowskiego. Ich przewaga nad grupą pościgową wynosi jednak tylko cztery „oczka”. Czy szkoleniowiec klubu z Wieniawy liczył na lepszy start swojej drużyny? – Spodziewaliśmy się, że ten początek wiosny będzie ciężki. Nie powiedziałbym jednak, że aż tak źle wznowiliśmy rozgrywki – mówi popularny „Sadek”.
– W Tuczempach wcale nie jest łatwo wygrać. Przekonała się o tym Chełmianka, która przegrała tam 0:3. Z Orłem wygraliśmy bez problemów, a w Świdniku zasłużyliśmy na jeden punkt. Wiadomo też, że w zimie wszyscy się powzmacniali i nikt nie chce się pożegnać z III ligą. Walka o utrzymanie będzie się toczyć do ostatniej kolejki. Jeszcze nie złapaliśmy swojego rytmu, ale wierzę, że wkrótce to nastąpi.
Bardzo ważny mecz Łukasza Mazurka i jego kolegów czeka w najbliższą sobotę. Lublinianka zagra u siebie z Orlętami Radzyń Podlaski. Niestety nie wiadomo, czy do gry zdoła wrócić Paweł Buzała. Były napastnik Górnika Łęczna w starciu z Orłem Przeworsk doznał kontuzji kostki i z tego powodu zabrakło go w Świdniku. Na dodatek spotkanie z Avią z czwartymi żółtymi kartkami na koncie zakończyli: Michał Wołos, Marcin Świech i Patryk Czułowski. A to oznacza, że żaden z nich nie będzie mógł zagrać przeciwko Orlętom. Największym problemem będzie zastąpienie dwóch pierwszych, którzy mieli pewne miejsce w obronie.
– Liczę, że Paweł dojdzie już do siebie, bo będziemy za tydzień porządnie osłabieni. Mamy jednak parę dni, żeby przygotować się do tego meczu. Na pewno szansę otrzymają zawodnicy, którzy ostatnio siedzieli na ławce i liczę, że ją wykorzystają – dodaje szkoleniowiec lublinian.