Nie ma drugiego zwycięstwa w sezonie, ale małe powody do radości są. Piłkarze Podlasia w doliczonym czasie gry meczu z Wólczanką zdobyli gola na 1:1 i ostatecznie dopisali do swojego konta jeden punkt.
W pierwszej połowie żadnej z drużyn nie udało się zdobyć bramki. To jednak nie znaczy, że pod obiema bramkami było nudno. Wręcz przeciwnie – zarówno jedni, jak i drudzy swoje sytuacje, ale zawiodła skuteczność. Tuż po godzinie gry wynik otworzył niezawodny Krzysztof Pietluch, który urwał się rywalom i chociaż jednego obrońcę miał na plecach, to zdołał oddać precyzyjny strzał.
Do remisu powinien doprowadzić Damian Leśniak jednak spudłował. Mimo upływającego czasu gospodarze się nie poddawali i cały czas dążyli do wyrównania. Udało się wreszcie w doliczonym czasie gry. Po stałym fragmencie gry gola zdobył Mateusz Chyła. Bialczanie mogli nawet pójść za ciosem, ale niedługo później Mateusz Łakomy ostatecznie nie zdołał wpakować piłki do siatki.
– To było otwarte spotkanie i chociaż nie wygraliśmy, to cieszymy się z tego punktu. Żadna z drużyn nie dominowała. Raczej jedni mieli swoje szanse i drudzy to samo. Uważam, że zrobiliśmy krok w dobrym kierunku – mówi Przemysław Sałański, trener Podlasia. – Od dawna naszą bolączką jest gra w defensywie, ale w tym elemencie również cały czas robimy postępy. W sobotę graliśmy piątką z tyłu, ale i czwórką. Nie ustrzegliśmy się błędów i znowu straciliśmy bramkę jednak tylko jedną. Mieliśmy nawet okazję, żeby jeszcze wygrać, ale trzeba się cieszyć z tego co jest – dodaje szkoleniowiec ekipy z Białej Podlaskiej.
Podlasie Biała Podlaska – Wólczanka Wólka Pełkińska 1:1 (0:0)
Bramki: Chyła (90+1) – Pietluch (63).
Podlasie: Wrzosek – Andrzejuk, Chyła, Łakomy, Konaszewski (70 Leśniak), Renkowski (82 Dmitruk), Czułowski, Komar, Nieścieruk (87 Tkaczuk), Dmowski (60 Syryjczyk), Kruczyk (85 Łukanowski).
Żółte kartki: Andrzejuk – Zygmunt, Viscovich.
Sędziował: Paweł Sitkowski (Biała Podlaska).