ROZMOWA Z Robertem Góralczykiem, trenerem Motoru Lublin
- Po pierwszym meczu kontrolnym ze Stalą Kraśnik chyba może pan być zadowolony? Motor zdobył pięć goli i wysoko pokonał ligowego rywala...
– Wynik cieszy, ale z drugiej strony trzeba wziąć pod uwagę, że Stal była zdekompletowana. Ich trener wyjaśniał, że mieli sporo chorób i kontuzji, a do tego pojawiło się wielu testowanych zawodników. Na pewno to nie był najmocniejszy skład, w jakim mogli zagrać. Dlatego nie ma co wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Pozytywem była jednak nasza skuteczność, bo ten element w rundzie jesiennej często szwankował. A tym razem udało się zdobyć sporo goli. Wybiegaliśmy to spotkanie i to również jest ważne. A do tego kilka akcji rozegraliśmy naprawdę ciekawie. Dlatego niech ten pierwszy mecz będzie taką nutką optymizmu na przyszłość.
- Jak wygląda sytuacja z transferami?
– Jest z nami Mateusz Majewski, ale akurat w środę nie mógł pojawić się na boisku, bo się rozchorował. Podobna sytuacja miała miejsce z Janem Pelcem. Wszystko jest jednak na dobrej drodze i wygląda na to, że powoli będziemy zmierzali do sfinalizowania umowy z tym zawodnikiem. Przeciwko Stali wystąpił także środkowy obrońca, który zresztą zdobył pierwszego gola. Zostanie z nami do soboty i wtedy podejmiemy decyzję co dalej. Tak, jak mówiłem wcześniej. Jeżeli miałby się jeszcze pojawić w zespole ktoś nowy, to środkowy pomocnik, ale nic na siłę. Myślę, że kadra i tak jest już dosyć szeroka. Jeżeli zostanie z nami tych trzech nowych zawodników, to będziemy zadowoleni.
- W sobotę Motor zagra dwa sparingi. Najpierw o godz. 10 czeka was mecz z Górnikiem Łęczna, a potem z Lewartem Lubartów. Jak podzieli pan zawodników?
– Na pewno będzie tak, że z tym silniejszym rywalem wystąpi trzon zespołu. Mam jednak nadzieję, że więcej zawodników będzie do mojej dyspozycji. Przeciwko Stali Kraśnik nie mogli zagrać właśnie: Majewski, Pelc, ale i Michał Paluch, czy Dawid Pożak. Wszystko z powodu przeziębień i urazów. Zobaczymy w piątek, a w zasadzie w sobotę rano, czy chłopaki dojdą do siebie i czy ktoś nie wypadnie po tym pierwszym spotkaniu.
- Jednym z elementów, które chcielibyście poprawić w przerwie zimowej jest przede wszystkim skuteczność pod bramką rywali?
– Musimy zwracać uwagę na wszystkie elementy gry. Jak się postawi na jeden, a zapomni o innych, to te inne mogą szwankować. Tak było w rundzie jesiennej, kiedy jedna stracona bramka decydowała o tym, że remisowaliśmy. Musimy po pierwsze ustrzegać się błędów w defensywie, które dawały bramki przeciwnikom. Oczywiście, gdybyśmy strzelali więcej, to też uniknęlibyśmy straty kilku punktów. Dlatego trzeba wszystkiemu poświęcać czas i nie zaniedbywać niczego. Tylko kompleksowe działanie może dać większą efektywność