W niedzielę przy okazji spotkania Unii Tarnów z Orlętami Spomlek emocji było co nie miara. A do tego sporo goli i kartek. Goście trzy razy prowadzili, ale ostatecznie musieli się zadowolić remisem 3:3, bo rywale wyrównali w… czwartej minucie doliczonego czasu gry. Co ciekawe, końcówkę zawodów obaj trenerzy oglądali z trybun. Drużyna z Radzynia Podlaskiego miała jednak olbrzymie pretensje do sędziów.
Wynik w 18 minucie otworzył Sebastian Kaczyński, który coraz lepiej czuje się w nowej drużynie. W końcu w całej rundzie jesiennej zdobył dla Sokoła Sieniawa sześć goli, a w barwach Orląt ma ich już cztery. Wydawało się, że biało-zieloni dowiozą korzystny wynik do końca, ale w 41 minucie „Jaskółki” jednak dopięły swego za sprawą Dominika Wardzały.
Od razu po przerwie trener Mikołaj Raczyński posłał na boisko Mateusza Ozimka, a niedługo później także Przemysława Zdybowicza. I jak się okazało obie zmiany były strzałami w dziesiątkę. Ten pierwszy w 58 minucie dośrodkował z rzutu rożnego, a drugi mimo trudnej pozycji zdołał wpakować piłkę do siatki.
W kolejnych minutach przyjezdni mogli zamknąć zawody, bo Kaczyński przymierzył w poprzeczkę, ale groźnie atakowała także Unia. I w 79 minucie jednak wyrównała po raz drugi. Przemysław Koszel przewinił w swoim polu karnym, a jedenastkę na gola zamienił Dawid Sojda.
Ekipa z Radzynia Podlaskiego wcale nie załamała się takim obrotem sprawy. Szybko miała dwie kolejne okazje i jedną z nich udało się wykorzystać. Najpierw pojedynek z bramkarzem przegrał Ozimek, ale po chwili dograł do Kaczyńskiego, który w sytuacji jeden na jeden z golkiperem trafił na 2:3.
W końcówce zrobiło się bardzo nerwowo. Sojda i Patryk Szymala zostali wyrzuceni z boiska. To samo spotkało trenerów obu ekip, którzy mocno protestowali po kontrowersyjnych decyzjach sędziego. Arbiter dorzucił do regulaminowego czasu gry pięć minut, a w czwartej z nich gospodarze po raz trzeci doprowadzili do wyrównania. Bohaterem ekipy z Tarnowa został Gabriel Kieroński.
– To była śmieszna sytuacja. Patryk Szymala został uderzony, a rywal przy okazji sam upadł na murawę i obaj zawodnicy dostali czerwone kartki. Nie wiem tylko, za co otrzymał ją nasz gracz. Wszystko działo się przy ławce i dokładnie widzieliśmy całe zajście – ocenia starcie z końcówki meczu trener Mikołaj Raczyński.
I dodaje, że pretensji do arbitrów goście mieli więcej. – Ogólnie sędziowanie było skandaliczne, ale sami też jesteśmy sobie winni, bo mieliśmy dwie-trzy „patelnie”, które trzeba było wykorzystać i byłoby po meczu. A do tego popełnialiśmy fatalne błędy, po których Unia strzelała nam bramki. Gol na 3:3? Nie wiem, jak to się stało. Wychodziliśmy z kontrą na pustą bramkę, a arbiter dopatrzył się jakiegoś faulu. A za chwilę rywale znowu doprowadzają do remisu, tyle że ze spalonego. Naprawdę sędziowie podjął mnóstwo dziwnych i kontrowersyjnych decyzji – wyjaśnia szkoleniowiec.
Unia Tarnów – Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski 3:3 (1:1)
Bramki: Wardzała (41), Sojda (79-z karnego), Kieroński (90+4) – Kaczyński (18, 84), Zdybowicz (58).
Unia: Zając – Matyjewicz, Kajpust, Sierczyński, Łazarz, Orlik (69 Kieroński), Jacak, Dubas (69 Nytko), Wardzała, Biały, Sojda.
Orlęta: Ciołek – Chaliadka (87 Myszka), Chyła, Kamiński, Szymala, Korolczuk, Mnatsakanyan (55 Skrzyński), Koszel, Kaczyński, Rycaj (46 Ozimek), Kuźma (55 Zdybowicz).
Żółte kartki: Matyjewicz, Zając, Sojda – Mnatsakanyan, Chaliadka, Kamiński.
Czerwone kartki: Sojda (Unia, 90 min, za niesportowe zachowanie) – Szymala (Orlęta, 90 min, za niesportowe zachowanie).
Sędziował: Rafał Szydełko (Rzeszów).