Piąte miejsce, 25 punktów i dwa „oczka” przewagi nad siódmym Opolaninem Opole Lubelskie. W Końskowoli są raczej zadowoleni z pierwszej rundy, a celem na wiosnę będzie przede wszystkim awans do grupy mistrzowskiej.
Drużyna Radosława Muszyńskiego w lecie została porządnie odmłodzona. I kilka razy musiała za to zapłacić. Zwłaszcza na początku rozgrywek. W sumie Powiślak doznał na jesieni siedmiu porażek, ale trzy z nich miały miejsce w trzech pierwszych kolejkach nowego sezonu.
Na dzień dobry było 1:5 z Huraganem, potem 1:3 z Motorem II, a następnie 1:4 z Górnikiem II. Po serii porażek przyszła jednak znacznie lepsza passa, bo Powiślak wygrał trzy razy z rzędu, w tym aż 6:0 z POM Iskrą Piotrowice. Później tych lepszych momentów było już zdecydowanie więcej. A na finiszu podopieczni Radosława Muszyńskiego nie przegrali czterech kolejnych spotkań.
– Pośrednio jesteśmy zadowoleni z naszego dorobku. Myślę jednak, że z gry zasługiwaliśmy na kilka punktów więcej. Nasze niepowodzenia na pewno można zrzucić na karb młodości. Zespół został odmłodzony i musieliśmy zapłacić frycowe. Jesteśmy jednak pozytywnie nastawieni do drugiej części rozgrywek – zapewnia trener Muszyński.
I od razu dodaje, że cel jego drużyny na wiosnę nie powinien być zaskoczeniem. – Najpierw chcemy znaleźć się w szóstce. Później celem będzie dalsze kształtowanie zespołu na mój sposób i model grania. Na pewno nacisk stawiamy też na rozwój indywidualny zawodników. Przyszłość jest jednak odrobinę niepewna, bo mamy kilku chłopaków na wypożyczeniach i nie możemy być na sto procent przekonani, czy na pewno u nas zostaną. Trzeba dograć szczegóły – wyjaśnia szkoleniowiec Powiślaka.
Przed drużyną z Końskowoli na pewno trudne zadanie, bo w grze o szóstkę w grupie pierwszej jest jeszcze kilka zespołów. Ekipy z pierwszej czwórki awans mają raczej pewny. A o dwa pozostałe miejsca powalczy cztery-pięć klubów. – Gdybym miał wziąć pod uwagę pierwszą rundę, to powiedziałbym, że nie powinno być aż tak ciężko. Gdyby nie rotacje w składzie, to spokojnie mamy zespół na pierwszą szóstkę. Zobaczymy jednak co wydarzy się w zimie i jakie będą ruchy w innych drużynach. Nie oglądamy się na nikogo i mamy nadzieję, że wszystko potoczy się po naszej myśli, ale wiadomo, że jak pojawią się jakieś ubytki, to trzeba będzie je uzupełnić – dodaje trener Muszyński.
A skoro o ubytkach mowa, to jednym z nich może być Jakub Pryliński. Trudno się dziwić, że pojawiło się zainteresowanie napastnikiem, który w tym sezonie ma już na koncie 18 goli. Według plotek 20-latek byłby mile widziany w naszych trzecioligowcach: Chełmiance Chełm i Tomasovii Tomaszów Lubelski.
– Pojawiają się zapytania w sprawie Kuby i dostał od nas zgodę na testy. Mamy jednak cały czas nadzieję, że z nami zostanie i że spróbuje pokazać, że ta runda w jego wykonaniu to nie był przypadek. Uważam, że jeżeli udowodni, że może na takim poziomie zagrać cały sezon, to będzie jeszcze bardziej wartościowym zawodnikiem dla klubów z trzeciej ligi – wyjaśnia Radosław Muszyński.
Szkoleniowiec nie może być też na sto procent pewny pozostania w zespole czwórki graczy, którzy grają w Powiślaku na zasadzie wypożyczenia. To: Damian Bernat, Wiktor Łuczkowski, Stefan Gołąb i Cezary Zdunek. – To trzech podstawowych piłkarzy i jeden wchodzący z aspiracjami, więc na pewno odejście któregoś z tych chłopaków byłoby dla nas osłabieniem. W ich wypadku liczymy, że też zostaną jeszcze na wiosnę i dopiero później będą próbować swoich sił klasę rozgrywkową wyżej. Chciałbym w jak największym stopniu utrzymać kadrę – zapewnia trener Powiślaka.