Sporo klubów z rozpoczęciem przygotowań do rundy wiosennej czekało do 18 stycznia. Wszyscy liczyli, że od tego dnia obostrzenia związane z koronawirusem zostaną zniesione. Okazało się jednak, że przez kolejne tygodnie wszystko zostaje po staremu. A to oznacza problem dla klubów z niższych lig niż trzecia.
Według przepisów na razie trenować mogą zawodnicy, którzy mają podpisane kontrakty, gracze otrzymujący stypendia oraz juniorzy starsi z rocznika 2002. W IV lidze umowy z piłkarzami to jednak nie jest chleb powszedni. Nie ma też możliwości rozgrywania sparingów. Z tego powodu już w miniony weekend kilka ekip musiało odwołać mecze kontrolne z trzecioligowcami.
– Część klubów będzie musiała poczekać z powrotem na boisko. Na razie zespoły straciły tak naprawdę tydzień przygotowań, ale ze względu na ostatnie decyzje będzie to już trochę więcej czasu. Mimo wszystko jeszcze nie myślimy o przesunięciu terminu rozpoczęcia rozgrywek w tym roku. Dopiero w sytuacji, w której obostrzenia nadal będą obowiązywać także w lutym zaczniemy się zastanawiać. Obecnie czekamy na rozwój wydarzeń, być może PZPN zaangażuje się też w rozmowy i zapadną jakieś decyzje, które umożliwią klubom powrót do treningów. W naszej czwartej lidze sytuacja jest jednak pod kontrolą. Mamy do rozegrania tylko 15 kolejek. W innych związkach to jest nawet 18, czy 19 – przyznaje Konrad Krzyszkowski, przewodniczący Wydziału Gier LZPN.
Jak z obecną sytuacją radzą sobie nasze drużyny? Huczwa Tyszowce na razie skupia się na indywidualnej pracy. – Obostrzenia nas nie upoważniają do wznowienia zajęć. Dlatego do końca lutego będziemy pracować indywidualnie według planu, który nakreśliłem – wyjaśnia Krzysztof Rysak, szkoleniowiec zespołu.
– Nie będziemy ryzykowali. Wracając do treningów łamiemy tak naprawdę prawo. U nas w klubie zawodnicy nie podpisywali kontraktów. Szczerze mówiąc będę też bardzo zdziwiony, jeżeli znajdzie się ktoś, kto będzie w tej sytuacji ryzykował. Nie ukrywam, że zrobiło się spore zamieszanie. Przydałoby się, żeby PZPN, czy wojewódzki związek wysyłał do klubów oficjalne wytyczne, jak postępować w obecnej sytuacji, czy kto może tak naprawdę trenować. Podobno są to właśnie zawodnicy z umowami i stypendiami – dodaje trener Huczwy.
Indywidualnie ćwiczyć będzie również wicelider grupy drugiej – Victoria Żmudź. Drużyna Piotra Molińskiego na razie otrzymała rozpiski na najbliższy tydzień. – Nie będziemy wychodzić przed szereg i obecnie skupiamy się na pracy indywidualnej. Mamy jednak nadzieję, że w najbliższym czasie coś się zmieni – wyjaśnia opiekun Victorii, który cieszy się także z powrotu do zajęć kilku kontuzjowanych graczy. – Tomek Pogorzelec, Igor Paskiw, a także Wojtek Stańczykowski wzięli się do pracy, a to bardzo dobra wiadomość dla nas. Erwin Sobiech jeszcze nie trenuje, ale w jego przypadku też wszystko zmierza w dobrym kierunku – zapewnia trener Moliński.
ŚWIDNICZANKA TRENUJE
Już w poprzednim tygodniu do zajęć miała wrócić Świdniczanka. Beniaminek musiał jednak opóźnić przygotowania. We wtorek drużyna Pawła Pranagala wznowiła jednak treningi.
– Można powiedzieć, że my jesteśmy akurat w komfortowej sytuacji. Doszliśmy do porozumienia i wszyscy zawodnicy mają podpisane kontrakty – wyjaśnia szkoleniowiec.
Wiadomo już, że w jego zespole wiosną na pewno zagrają dwaj nowi piłkarze: Radosław Kursa (ostatnio Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski), a także Sebastian Plesz (Avia Świdnik). Czy można się spodziewać kolejnych nowych twarzy?
– Na pewno chcielibyśmy jeszcze pozyskać jakiegoś młodzieżowca. Zobaczymy jednak co z tego wyjdzie. Wszyscy wiedzą, jak to wygląda w zimowym okienku transferowym. Zawodnicy podpisują deklaracje do czerwca, więc nie jest łatwo kogoś sprowadzić – dodaje trener Pranagal.
Dobre wieści dotyczą także kontuzjowanych graczy Świdniczanki. Powoli do zdrowia wracają: Damian Rusiecki i Sebastian Orzędowski. Ten pierwszy przechodzi jeszcze rehabilitację, ale drugi zaczął już indywidualne treningi. – Jeszcze zobaczymy, co będzie z Bartkiem Mazurkiem i Radkiem Pawłowskim. Będę z nimi rozmawiał, co z ich powrotem na boisku – wyjaśnia opiekun beniaminka.