W meczu o pozostanie w IV lidze Start Krasnystaw musiał uznać wyższość piłkarzy Kłosa Chełm. Goście dopiero w samej końcówce zdobyli zwycięskiego gola i zakończyli zmagania w grupie spadkowej na szóstej pozycji. W drugim ważnym spotkaniu Grom Różaniec przegrał u siebie ze Spartą Rejowiec Fabryczny 0:3. Czy to wystarczy do zachowania ligowego bytu? Przekonamy się w niedzielę, kiedy zostanie rozegrana ostatnia kolejka w grupie czwartej III ligi.
Długo w Krasnymstawie nie brakowało przede wszystkim walki. Gorzej jednak z klarownymi okazjami. Gorąco w szesnastce Kłosa robiło się po centrach Daniela Chariasza, ale efektu bramkowego nie było. W 32 minucie piłkę na skrzydło dostał właśnie Chariasz. Po chwili „wjechał” w pole karne i uderzył, ale piłka ostatecznie wylądowała w rękach Konrada Wojtiuka. Przyjezdni musieli wygrać sobotnie spotkanie, żeby marzyć o utrzymaniu, ale jednak w pierwszej połowie pilnowali wyniku i nie ryzykowali.
W końcówce pierwszej odsłony najpierw Jakub Sołdecki został w ostatniej chwili zablokowany. A niedługo później po nie pierwszym w tym meczu przechwycie starszego z „Sołdków” dobrze w szesnastkę rywali dograł Chariasz. Miłosz Ciechan uderzył jedna obok bramki. Na koniec Chariasz z rzutu wolnego przymierzył jeszcze w boczną siatkę. Swoją szansę miał też Kłos, a konkretnie Paweł Fornal. Po wrzutce z prawego skrzydła był sam na dalszym słupku, ale zdecydował się na strzał z powietrza i nie trafił dobrze w futbolówkę.
Po zmianie stron pierwszą, naprawdę dobrą okazję miał Paweł Wójcicki. Zawodnika przyjezdnych w 56 minucie uderzył po długim rogu, ale minimalnie obok słupka. Kilkadziesiąt sekund później Łukasz Drzewicki nie opanował futbolówki w szesnastce Startu, a gdyby to zrobił, to znalazłby się sam przed Krystianem Krupą.
Tuż po godzinie gry Radosław Lenard dośrodkował na dalszy słupek, gdzie walkę w powietrzu wygrał Dawid Sołdecki. Piłka po jego próbie poszybowała jednak nad bramką. Później Miłosz Ciechan minął już obrońcę jednak czujny bramkarz Kłosa dopadł do piłki jako pierwszy i zażegnał niebezpieczeństwo. Na ciut ponad kwadrans przed końcowym gwizdkiem świetnie w szesnastkę gospodarzy przedarł się Krzysztof Rak, ale odpychany przez Kornela Piwko huknął nad poprzeczką.
Im bliżej ostatniego gwizdka, tym groźniejsza była drużyna Zbigniewa Wójcika. W trudnej sytuacji Paweł Mazur próbował szczęścia „piętką”, ale Krupa nie dał się zaskoczyć. A niedługo później Piotr Adamski spudłował z kilku metrów. W 88 minucie goście jednak dopięli swego. Po rzucie rożnym piłka wróciła w szesnastkę Startu, ale wydawało się, że Krupa spokojnie zażegna niebezpieczeństwo. Pechowo, kiedy chciał wybić futbolówkę na „uwolnienie” trafił w Artura Rutkowskiego, a piłka wylądowała w siatce.
Gospodarze ruszyli do ataku, a przy stałych fragmentach gry pod bramką Kłosa pojawiał się nawet bramkarz miejscowych. Była jeszcze jedna szansa na uratowanie remisu. W doliczonym czasie gry Karol Wojciechowski spudłował jednak z kilku metrów. I ostatecznie to piłkarze trenera Wójcika mogli się cieszyć z cennego zwycięstwa. Czy trzy punkty zdobyte w Krasnymstawie dadzą im jednak utrzymanie? To okaże się w niedzielę wieczorem. A wszystko zależy od tego, czy w III lidze pozostanie KS Wiązownica.
Start Krasnystaw – Kłos Gmina Chełm 0:1 (0:0)
Bramka: Rutkowski (88).
Start: Krupa – Wojciechowski, Saj, Kraiko, Piwko, Chariasz, J. Sołdecki (82 Szponar), D. Sołdecki, Miłosz Ciechan, Lenard (85 Witkowski), Florek.
Kłos: Wojtiuk – Rutkowski, Poznański, Kowalski, Flis, K. Rak, Siatka, J. Rak (53 Adamski, 85 Jabłoński), Fornal, Wójciki, Drzewicki (58 Mazur).
Żółte kartki: J. Sołdecki, Miłosz Ciechan – K. Rak, Flis.
Sędziował: Mateusz Złotnicki (Lublin).