Hetman pozytywnym akcentem zamknął rundę jesienną na swoim stadionie. Lider pokonał Polesie Kock 3:1, ale beniaminek tanio skóry nie sprzedał. Goście praktycznie do 90 minuty byli w grze.
Szybko dobrą szansę po stronie ekipy z Zamościa zmarnował Rafał Turczyn. W 16 minucie groźnie strzelał Mateusz Olszak, a bramkarz przyjezdnych Marcin Zapał odbił piłkę przed siebie. Jako pierwszy dopadł do niej Dawid Daszkiewicz, ale nie zdołał skierować do siatki. Piłkarze Grzegorza Białka później całkiem nieźle się bronili. Mieli jednak wielkiego pecha w końcówce pierwszej odsłony. W 38 minucie z rzutu rożnego centrował Rafał Kycko, a piłka trafiła w głowę Marcina Wójcika i wylądowała w siatce.
Po zmianie stron Polesie wyszło na boisko z nadzieją, że uda się powalczyć o korzystny wynik. Szybko te plany pokrzyżował jednak Kamil Oziemczuk, który w 48 minucie błyskawicznie podwyższył na 2:0. Goście nie zamierzali się jednak załamywać. W 55 minucie odpowiedział Kacper Duduś i to jak odpowiedział. Gracz beniaminka świetnie przymierzył do siatki z ponad 20 metrów w górny róg bramki. A to zwiastowało emocje w kolejnych fragmentach meczu.
Piłkarze Jacka Ziarkowskiego na pewno byli groźniejsi, bo Zapała raz uratowała poprzeczka, a raz bramkarz zespołu z Kocka sam musiał się wykazać. Ciągle jednak było tylko 2:1. W samej końcówce przyjezndi postawili wszystko na jedną kartę i ruszyli do przodu. Zamiast gola na 2:2 nadziali się jednak na kontrę, którą zakończyli: Daszkiewicz i Oziemczuk. Pierwszy podawał, a drugi dopełnił formalności w doliczonym czasie gry ustalił wynik na 3:1.
– To nie był dobry mecz w naszym wykonaniu – ocenia Krzysztof Krupa, asystent trenera Ziarkowskiego. – Nie podeszliśmy do tego spotkania w odpowiedni sposób. Myśleliśmy chyba, że wygramy na stojąco. Na pewno czeka nas męska rozmowa. Polesie mogło myśleć o urwaniu nam punktu. Cieszy tylko końcowy wynik, bo reszta zupełnie nie układała się po naszej myśli – dodaje szkoleniowiec.
Zmarnowanej szansy żałowali za to goście. – Dobrze się broniliśmy w pierwszej połowie, ale dostaliśmy pechową bramkę. Marcin Wójcik nie zdążył się uchylić, dostał w głowę po rzucie rożnym i piłka wylądowała w naszej bramce. Szkoda, bo wydawało nam się, że tego rożnego w ogóle nie powinno być. Marcin Zapał był już na pewno za linią, ale utrzymał piłkę w boisku – przekonuje Grzegorz Białek, opiekun gości. – Oczywiście, Hetman był lepszy, a po przerwie mógł zdobyć kolejne gole. Długo utrzymywał się jednak wynik 2:1, a w końcówce w polu karnym rywali było nerwowo. Rozegraliśmy niezłe zawody, a to dobry prognostyk przed końcówką rundy – dodaje trener Polesia.
Hetman Zamość – Polesie Kock 3:1 (1:0)
Bramki: Wójcik (38-samobójcza), Oziemczuk (48, 90+2) – Duduś (55).
Hetman: Kowalczyk – Byszewski, Dudek, Żmuda, Daszkiewicz, Skoczylas, Kycko (88 Bright), Kanarek (71 Pupeć), Oziemczuk, Turczyn, Olszak (71 Skiba).
Polesie: Zapał – Kamiński, Cybul, Krupski (79 Kozłowski), Misiarz, Wójcik, Duduś, Maciej Skrzypek, Dobosz, Al-Swaiti (83 Bielecki), Michał Skrzypek (88 Nowakowski)
Żółte kartki: Kycko – Misiarz.
Sędziował: Piotr Kawiński (Chełm). Widzów: 700.