Na stadionie przy ul. Leszczyńskiego w sobotę fajerwerków nie było. Dla Lublinianki liczy się jednak efekt końcowy, a ten jest zadowalający, bo drużyna Marcina Zająca kolanem jednak „przepchnęła” mecz z Granitem Bychawa. Gospodarze wygrali 1:0, po samobójczej bramce z doliczonego czasu gry.
Na pewno nie było to wielkie spotkanie. W pierwszej połowie ładny strzał z dystansu oddał Karol Zarzeczny, ale bramkarz Lublinianki był na posterunku i odbił piłkę na rzut rożny. Po drugiej stronie boiska Karol Struk odważnym wślizgiem uratował gości od sytuacji sam na sam. Później dobry atak rozpoczął Hubert Giletycz, który założył rywalowi „siatkę” poszedł za akcją, ale ostatecznie zabrakło końcowego podania. I do przerwy było 0:0.
Po wznowieniu gry działo się ciut więcej. Najpierw była niecelna próba Jakuba Kawalca, a później dwie gospodarzy. Najpierw Szymon Duda huknął tuż nad bramką, a po chwili Jakub Baran zszedł na bliższy słupek i „główkował” w poprzeczkę. Wydawało się, że mecz na Wieniawie zakończy się rozczarowaniem dla gospodarzy. W doliczonym czasie gry jednak udało się wywalczyć drugi komplet punktów w tym sezonie. Giletycz dośrodkował w pole karne, a tam jeden z zawodników gości pechowo odbił piłkę do siatki.
– Było widać, że to mecz drużyn, które szukają punktów. Takie piłkarskie szachy. Spotkanie było wyrównane, my mieliśmy dobre wejście w drugą połowę, ale wielkich sytuacji nie było. Ani z jednej, ani z drugiej strony. Szkoda, że w takich okolicznościach przegrywamy, po rykoszecie i samobóju w 93 minucie – mówi Rafał Dudkiewicz, trener Granitu.
– Najważniejsze, że mamy zwycięstwo i że pomogliśmy szczęściu. Na pewno podczas meczu działo się niewiele, ale chciałbym pochwalić drużynę za cechy wolicjonalne, za chęć dążenia do zwycięstwa i determinację. Do końca wierzyliśmy, że uda się zdobyć trzy punkty. Wyrazy szacunku także dla wszystkich ze sztabu i kierownika za ciężką pracę, którą wykonują. Możę tego nie widać gołym okiem, ale stajemy się lepsi. I dążymy do tego, żeby drużyna krok po kroczku szła do przodu i się rozwijała. Nikt nie traci nadziei. Tendencja jest wzrostowa. Gramy młodym zespołem i na pewno nie jest łatwo, ale kolejny raz zagraliśmy na zero z tyłu, a to także pozytyw – ocenia Marcin Zając, opiekun Lublinianki.
Lublinianka Lublin – Granit Bychawa 1:0 (0:0)
Bramka: samobójcza (90+3).
Lublinianka: Wójcicki – Misiurek, Duda, Zbiciak, Giletycz, Wójtowicz, Jagodziński (60 Zabłotny), Knapp (73 Kołacz), Szymecki (73 Baran), Kłos (82 Szabłowski), Janczarek (60 Skrzycki).
Granit: Szymański – Iwaniak, Woch, Piwnicki, Struk, K. Sprawka (62 Brzozowski), Łappo, Juchna, Korba (46 Kawalec), Zarzeczny, Chwedoruk (87 S. Sprawka).